Włodawiankę prześladuje pech…

WŁODAWIANKA – HURAGAN MIĘDZYRZEC PODLASKI 0:1 (0:1)
0:1 – Łukanowski (13 karny).


WŁODAWIANKA: Perdun – Chrześcijanek, Borcon, Mahdysh, Naumiuk, Szakifarow, Sowisz (70 Lipski), Pastuch (85 Mileszczyk), Świeca, Kołaczkowski (70 Gołąb), Musz (85 Manijczuk).

W pierwszym wiosennym meczu Włodawianka doznała u siebie jednobramkowej porażki z Lutnią Piszczac, choć z przebiegu spotkania zasłużyła na remis. W kolejnym, rozegranym w minioną sobotę, także na własnym boisku, przegrała, i również jedną bramką, z prowadzącym w tabeli Huraganem Międzyrzec Podlaski, choć nie była zespołem gorszym. Pech podopiecznych Mirosława Kosowskiego, jak widać, nie opuszcza.

– Straciliśmy gola w… 13 minucie i to w dodatku z rzutu karnego, podyktowanego za zagranie piłki ręką, na pewno niecelowe – opowiada trener Kosowski. – To była zupełnie przypadkowa ręka i od razu odgwizdana jedenastka, którą przeciwnik zamienił na gola.

W pierwszej połowie meczu Huragan miał optyczną przewagę. – Grał z wiatrem, my pod wiatr, więc ta gra nam się nie układała. Mimo to rywal nie stworzył sobie jakichś stuprocentowych sytuacji strzeleckich. Oddał jeden strzał z 8 metrów, po którym piłka poszybowała nad poprzeczką, miał kilka rzutów wolnych w bocznych sektorach boiska, kilka rożnych, ale nic z tego nie wynikało. My również mogliśmy doprowadzić do wyrównania. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę głową uderzył Łukasz Kołaczkowski i niewiele brakowało, a padłby gol. W ostatniej chwili obrońca Huraganu wybił futbolówkę z linii bramkowej – opowiada trener Kosowski.

Po zmianie stron Włodawianka ruszyła do przodu po wyrównującego gola. – Nie mieliśmy nic do stracenia, trzeba było zaatakować – przekonuje szkoleniowiec włodawskiej drużyny. – Niestety, przeciwnik dobrze bronił się, nie pozwalał nam dochodzić do sytuacji strzeleckich. Mieliśmy jedną okazję do wyrównania. Znów Kołaczkowski oddał strzał głową, po którym piłka o kilkanaście centymetrów minęła bramkę Huraganu. Staraliśmy się do końca walczyć o ten jeden punkt, jednak nie mieliśmy argumentów.

Goście, zadowoleni z jednobramkowego prowadzenia, robili wszystko, by ten korzystny rezultat utrzymać do ostatniego gwizdka sędziego, co im się udało. Z przebiegu meczu należał się nam ten jeden punkt, ale żeby punktować, trzeba strzelać gole. Brakuje nam szybkiego napastnika, który zabrałby się z piłką, stworzył zagrożenie. Mamy jeszcze dwa mecze fazy zasadniczej, najbliższy z Motorem II Lublin, musimy zacząć zdobywać punkty, bo nasza sytuacja jest już bardzo zła – twierdzi szkoleniowiec Włodawianki.(d)

News will be here