Wójtom się nie przelewa?

Od 4 do 14 tys. zł ekwiwalentu za niewykorzystany urlop dostali wójtowie i burmistrzowie, chociaż po wyborach zachowali swoje stanowiska. Zamiast brać pieniądze mogli przenieść urlop na kolejną kadencję. Ale z tej możliwości skorzystali nieliczni.


Praca w samorządzie ma swoje przywileje. W mało której instytucji zachowały się np. trzynaste „pensje”. A ze świecą szukać przykładów, gdy pracownik może dostać ekwiwalent za zaległy, bądź niewykorzystany urlop. No chyba, że odchodząc z pracy dogada się z pracodawcą, albo wywalczy to w sądzie. Samorządowcy, którzy stracili stanowiska po ostatnich wyborach, dostali ekwiwalenty za niewykorzystane urlopy.

I chociaż pieniądze im się należały, ich wypłata budzi zawsze emocje i komentarze. Głównie takie, że specjalnie „kisili” dni wolne, żeby w razie porażki mieć dodatkowe pieniądze, zanim znajdą nowe zajęcie. Ciekawe jakie komentarze pojawią się po informacji, że także wójtowie, którym udało się utrzymać swoje stołki, pobrali spore ekwiwalenty… Bo okazuje się, że większość z chełmskich wójtów i burmistrzów wypłaciła sobie pieniądze za zaległe urlopy, czyli z lat 2015-2017 oraz za niewykorzystane wolne w 2018 roku.

Najwięcej, 14 tys. zł na rękę, dostał Wojciech Sawa z Dorohuska. Niewiele mniej, bo ponad 12 tys. zł otrzymał Stanisław Bodys, burmistrz Rejowca Fabrycznego. 9 tys. zł pobrał Henryk Gołębiowski, wójt Wojsławic a ok. 8 tys. zł Henryk Maruszewski, wójt Białopola. Ten ostatni mówi, że gdyby miał możliwość wykorzystałby więcej urlopu, ale obowiązki w gminie mu na to nie pozwalały.

Niecałe 6 tys. zł na rękę otrzymał też Dariusz Ćwir, wójt Sawina. Najmniej, 4 tys. zł, pobrał Hieronim Zonik, burmistrz Siedliszcza. – Po pożarze domu wykorzystałem prawie cały urlop na remont, zostało mi chyba 15 dni, za które dostałem ekwiwalent – mówi Zonik.

Zaległego urlopu nie miał wójt Chełma, Wiesław Kociuba. Ale i tak dostał ok. 7 tys. zł za niewykorzystany urlop bieżący z 2018 roku. – Mój stosunek pracy ustał po wygaśnięciu kadencji i chociaż zostałem wybrany ponownie, to – moim zdaniem – przenosić wolnego na kolejną kadencję nie można – uważa W. Kociuba.

Innego zdania jest Tadeusz Górski, burmistrz Rejowca. – Może i nie ma takiego obowiązku, ale ustawodawca określił wyraźnie, że można przenieść urlop – mówi. – Sam nigdy nie brałem ekwiwalentu. Uważam, że skoro zostałem ponownie wybrany, to jest ciągłość i byłoby trochę nieuczciwe względem mieszkańców wypłacanie sobie pieniędzy.

Pieniędzy, mimo zaległych dni wolnych, nie pobrali także: Edyta Niezgoda – wójt Żmudzi, Zdzisław Krupa – wójt Rejowca Fabrycznego oraz Kazimierz Smal – wójt Rudy-Huty. – Urlopy staram się wykorzystywać na bieżąco, żeby nie piętrzyć zaległości – mówi Krupa. – Ja swój zaległy urlop mam zamiar wykorzystać w całości w tej kadencji – dodaje Smal.

Do 35 dni zaległego urlopu przyznał się też starosta chełmski Piotr Deniszczuk. Ale chociaż dostałby za to kilkanaście tysięcy złotych, nie zdecydował się na wypłatę ekwiwalentu. – Nie brałem pieniędzy, bo chcę wykorzystać wolne – mówi.

Po cichu mówi się, że na rezygnację z ekwiwalentu mogli sobie pozwolić samorządowcy, którzy nie musieli wydawać dużo na kampanię wyborczą. Coś w tym jest, bo i burmistrz Górski i wójtowie Niezgoda czy Krupa nie mieli kontrkandydatów w ostatnich wyborach. Ale już K. Smal wcale nie musiał być pewny wygranej a reklamy PSL i P. Deniszczuka widoczne były w całym powiecie. (bf)

News will be here