Fotografia to pasja, która – z przerwami – towarzyszy mu od czasów szkolnych. Dziś trudno wyobrazić sobie miejskie wydarzenia bez jego obecności. Andrzej Symoniuk od lat uwiecznia życie Chełma: koncerty, wystawy, spotkania, ale też codzienne sceny z ulic i urokliwe zakątki miasta. Z aparatem w dłoni jest tam, gdzie dzieje się coś wartego zapamiętania.
Pasja od podstawówki
Przygodę z fotografią zaczął jeszcze w podstawówce – jak wspomina, w szóstej albo siódmej klasie.
– Zaczynaliśmy z bratem w latach 80. Nasz pierwszy aparat to Smiena 8M – radzieckiej produkcji, bardzo popularny wtedy model. Rodzice kupili go nam i jeździliśmy z ojcem po Chełmie i okolicach, żeby robić zdjęcia – wspomina.
Niedługo później rodzice przywieźli z Ukrainy powiększalnik, dzięki któremu mogli samodzielnie wywoływać zdjęcia.
– Obok Kulisza, na ul. Lubelskiej, był sklep fotograficzny. Można było w nim dostać wszystko: papiery w różnych formatach, klisze – i to za grosze. W latach 80. za 100 zł można było naprawdę sporo kupić. Dziś ta kwota wystarczy na zaledwie dwie rolki filmu – i to przez internet, bo stacjonarnie ani w Chełmie, ani w Lublinie ich już nie dostaniesz – mówi.
Obok fotografii, w młodości Andrzej interesował się też rysunkiem.
– Na lekcjach często ozdabiałem ostatnie strony zeszytów rysunkami. Nieraz miałem przez to obniżoną ocenę. Dziś już nie rysuję – nie mam takiej potrzeby. Pochłonęła mnie fotografia. To, co kiedyś przenosiłem na papier, teraz utrwalam obiektywem – mówi.
Choć były okresy, kiedy fotografia schodziła na dalszy plan, kilka lat temu Andrzej postanowił do niej wrócić i się w niej rozwijać. Impulsem było uruchomienie kierunku „fototechnik” w Centrum Kształcenia Ustawicznego w Chełmie (dziś Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego).
– Wiedziałem już sporo, zwłaszcza praktycznie, ale te zajęcia pozwoliły mi uporządkować i poszerzyć wiedzę teoretyczną. Nauka trwała półtora roku, a kończyła się egzaminem zewnętrznym i wewnętrznym. Ten pierwszy był ważniejszy – dawał kwalifikacje w dwóch zawodach: fototechnik i fotograf – opowiada.
Zawsze z aparatem
W erze smartfonów każdy może robić zdjęcia, ale Andrzej jest wierny tradycyjnym aparatom. Unika trybów automatycznych – wszystko ustawia ręcznie.
– Nie znoszę automatów – przyznaje. – Lubię, kiedy to ja mam kontrolę nad kadrem. Aparat mam przy sobie prawie zawsze. Uwielbiam czarno-białe zdjęcia, choć czasem nie da się obyć bez koloru. Kolor świetnie sprawdza się na przykład przy Festiwalu Kolorów. Kiedy ludzie rzucają kolorowymi proszkami, powstają niesamowite kadry. Najlepsze zdjęcia wychodzą „z partyzanta”. Trzeba obserwować, czekać i uchwycić moment – dodaje.
Chełm w kadrze
Zaczynał od fotografowania przyrody i rodziny. Dziś najchętniej dokumentuje to, co dzieje się w Chełmie – imprezy, wydarzenia kulturalne, koncerty. Fotoreportaże publikuje na swoim profilu na Facebooku, a zdjęcia chętnie udostępnia lokalnym instytucjom – pro bono.
– Lubię fotografować Chełm – jego stare budynki, uliczki, zmieniające się z porami roku krajobrazy. Fascynujące jest to, że te same miejsca mogą wyglądać zupełnie inaczej na każdym zdjęciu. Mam grupę znajomych, z którymi jeździmy w różne miejsca i każdy z nas widzi ten sam obiekt inaczej – opowiada.
Choć mógłby uczyć innych, sam nadal się rozwija. Bierze udział w plenerach, warsztatach, m.in. w Akademii Odkryć Fotograficznych w Lublinie.
– To okazja, by poznać ludzi z różnych stron, nauczyć się czegoś nowego, podpatrzyć ciekawe rozwiązania. Raz w roku bierzemy też udział we Włodawskich Dniach Fotografii – to świetne wydarzenie: wystawy, wykłady, inspiracje – wymienia.
Od 20 lat fotografuje aparatami Nikona. Obecnie używa modelu Z50 z obiektywem 17-50 mm.
Zapytany o marzenia związane z fotografią, odpowiada, że takich nie ma. Żyje chwilą.
– Wiele lat temu miałem poważny wypadek. Szczęśliwie udało się z niego wyjść, ale nauczyło mnie to jednego – nie planować, cieszyć się tym, co jest dziś – mówi.
Miłość do obrazu
Pasją Andrzeja jest także kino. Największym sentymentem darzy filmy z lat 50. i 40. Jego ulubione pozycje to „Sokół maltański”,” Casablanca” oraz „Gwiezdne wojny”, ale te z lat 70. i 80.
– Mógłbym oglądać te filmy codziennie – śmieje się. – Podoba mi się też to, co pokazuje DKF „Rewers”. To warte polecenia fabuły i dokumenty. Interesuję się kinem od podstawówki i ta pasja przydała się nawet na ustnej maturze z polskiego. Dostałem temat o „Moralności pani Dulskiej” i „Potopie”, ale też temat o kulturze i kinie. Nie musiałem się specjalnie przygotowywać – wszystko miałem w głowie – wspomina.
Fotografowanie nie zawsze jest łatwe. Zdarzało się, że Andrzej był przeganiany z niektórych miejsc, albo – robiąc zdjęcia w okolicach Bugu – sprawdzany przez straż graniczną.
Ale jak mówi, warto, bo fotografia daje ogromną satysfakcję.
Zapytany o radę dla początkujących fotografów zaleca cierpliwość i… robienie zdjęć.
– Jeśli czujesz, że fotografia to coś dla ciebie – rób to – mówi. – Nie potrzebujesz od razu drogiego sprzętu. Wystarczy nawet 20-letni aparat. Ważne są ustawienia, próby, eksperymenty. A jak nie wyjdzie – nie zniechęcaj się. (w, fot. Stowarzyszenie Werwa)