Zrzekł się prezesury, stracił też większość

Wszystko wskazuje na to, że dokonał się definitywny koniec rządów Andrzeja Barczuka w kole łowieckim „Szpak”. Prezes nie tylko zrezygnował ze stanowiska, ale też nie będzie mógł rządzić z tylnego siedzenia, bo żaden z jego popleczników nie dostał się do zarządu.

Kilka tygodni temu ówczesny prezes koła łowieckiego nr 86 ,,Szpak” w Woli Uhruskiej, Andrzej Barczuk złożył rezygnację z pełnienia funkcji. Według zorientowanych w temacie członków koła zrobił to, gdyż podobno groziło mu zawieszenie z funkcji prezesa. – Aktualnie toczą się przeciwko niemu dwa postępowania dyscyplinarne – mówi jeden z myśliwych. Wraz z Barczukiem rezygnację złożył sekretarz i podłowczy a wcześniej również skarbnik koła. Przez braki w zarządzie Szpaka Zarząd Okręgowy zwołał na dzień 11 września Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie w celu uzupełnienia zarządu koła.

Podczas posiedzenia zgłoszono dwóch kandydatów: były prezes i jego poplecznicy wystawili Tadeusza Pawluka, drugim kandydatem był Marian Tomków. Podczas tajnego głosowania człowiek Barczuka przegrał z kretesem i nowym prezesm koła Szpak został Marian Tomków, który zgłosił trzy osoby do zarządu. Skarbnikiem został Mateusz Kopytiuk, sekretarzem Paweł Prokop, a podłowczym Mariusz Kulbicki.

Tak miażdżącej przewagi opozycji nikt się nie spodziewał, zwłaszcza że na ostatnim zebraniu walnym głosy rozłożyły się po równo. To właśnie tamto posiedzenie jest przedmiotem jednego z postępowań dyscyplinarnych wobec byłego prezesa. Zakończył je on przed czasem, czym naraził koło na straty sięgające 2,6 tys. zł. Były to koszty wynajęcia restauracji i obiadu. Nowy zarząd od razu przygotował kilka uchwał, które mają ułatwić funkcjonowanie koła. Obniżono też składkę członkowską, która była najwyższa w całym okręgu.

Większość myśliwych podkreśla, że jako prezes Barczuk był świetnym gospodarzem i zarządcą. Za jego panowania koło się rozwinęło, pomnożyło majątek i było stawiane za wzór do naśladowania, jeżeli chodzi o skuteczne zarządzanie. Dysponuje też bardzo bogatymi w zwierzynę terenami, stąd nigdy nie narzekało na brak chętnych do członkostwa. Tak było jednak do czasu, gdy kilka lat temu Barczuk zaczął wprowadzać rządy silnej ręki, a każdego, kto odważył się mieć inne zdanie niż on, zwalczał na wszystkie sposoby. (bm)

News will be here