Kilka tygodni temu wzdłuż torów łączących Chełm z Orchówkiem (gm. Włodawa) pojawiły się wbite w ziemię pomarańczowe paliki. To znak, że obecny rząd nie porzucił planów dociągnięcia torów do samej Włodawy. Potwierdził to wiceminister infrastruktury Piotr Malepszak.
Rewitalizacja linii kolejowej nr 81 wraz z dociągnięciem torów do Włodawy i budową na obrzeżach miasta dworca ma tyleż zwolenników co przeciwników. Do tych pierwszych w zdecydowanej większości należą samorządowcy, którzy w stałym połączeniu kolejowym widzą impuls do rozwoju gospodarczego tych terenów. Z drugiej strony patrząc, codzienne kursowanie pociągu pasażerskiego na tej trasie mija się z celem z powodu braku pasażerów.
Już dzisiaj między tymi miastami jeździ zaledwie kilka busów, których kierowcy na przepełnienie raczej nie narzekają. Modernizacja linii oznacza też kłopoty dla mieszkańców miejscowości leżących wzdłuż torów, bo PKP przeznaczyła do zamknięcia większość przejazdów z drogami gruntowymi. To powoduje, że rolnicy będą musieli nadkładać mnóstwo drogi, by dojechać do pola po drugiej stronie linii albo do sklepu czy do lekarza. Od czasu wiosennych i bardzo burzliwych konsultacji społecznych wokół modernizacji linii nr 81 było cicho.
Aż do tej pory. Kilka dni temu na torach pojawili się mierniczy i projektanci, a w czasie poniedziałkowej konferencji w Lublinie wiceszef resortu infrastruktury Piotr Malepszak potwierdził, że rząd nie odstąpił od planów rewitalizacji tej i innych linii na Lubelszczyźnie: – Temat jest cały czas na etapie analiz, nie wchodzi jeszcze w fazę realizacyjną. Obecnie patrzymy też na możliwość pewnej optymalizacji tych rozwiązań, ale one są związane z tym, żeby zrobić więcej a nie zrobić mniej.
Według zapowiedzi urzędników pierwsze prace terenowe powinny rozpocząć się na tym odcinku w 2027 roku. (bm)