Krótką przygodę z cateringiem dla uczniów Zespołu Szkół w Siedliszczu miała firma z Chełma. Dyrekcja wypowiedziała umowę i naliczyła dostawcy jedzenia potężną karę. Teraz posiłki dla dzieci dostarcza inna firma. Przeciwnicy likwidacji kuchni mieli rację?
Likwidacja szkolnej kuchni i zlecenie żywienia dzieci zewnętrznej firmie wzbudzało w Siedliszczu sporo poruszenia. Cześć osób uważała, że to zły pomysł, że żal zwalniać pracowników i kuchnia gotuje lepiej. Argumenty samorządu były proste – utrzymanie kuchni to spore koszty, nie tylko zatrudnienia, ale prądu, koniecznych zakupów sprzętu gastronomicznego i regularnych inwestycji. Na zleceniu usług zewnętrznej firmie w budżecie gminy (szkoły) pozostaną setki tysięcy złotych, a z gotowaniem to nie do końca jest tak jak wszyscy myślą, bo kuchnia często przygotowuje posiłki z gotowych produktów, po prostu je odgrzewając. Głównym przeciwnikiem caterignu w szkole była konkurenta burmistrza w ostatnich wyborach, Joanna Bartnik. Jej fundacja zebrała nawet 200 podpisów pod petycją z prośbą o wyjaśnienia decyzji dotyczącej likwidacji kuchni. Odbywały się też spotkania z rodzicami.
Ani władze gminy, ani dyrekcja szkoły nie wycofały się z decyzji. Ogłoszono przetarg i w lipcu wyłoniono firmę, która od września rozpoczęła żywienie uczniów. Ale niecałe dwa miesiące później szkoła wypowiedziała umowę dostawcy jedzenia. Okazywało się m.in., że dostarczane porcje były za małe. Ale uwag było więcej.
– Na skutek stwierdzonych licznych nieprawidłowości, powtarzających się i mających wpływ na jakość jedzenia, umowa została rozwiązana i naliczyliśmy dodatkowo 55 tys. zł kary firmie cateringowej, zgodnie z zawartą umową – mówi Hieronim Zonik, burmistrz Siedliszcza.
Przeciwnicy cateringu mieli rację, sprzeciwiając się likwidacji kuchni? – Firma wygrała przetarg, zaoferowała najniższa cenę, miała liczne rekomendacje, ale wyszło jak wyszło. Dlatego ubezpieczyliśmy się taką umową, która daje nam możliwość naliczenia kar – mówi H. Zonik. – Zresztą to nie jedyny taki przypadek. Zrywaliśmy umowy i naliczaliśmy kary przy kilku inwestycjach w gminie, kiedy okazywało się, że wykonawcy nie wywiązywali się z umów. Było tak m.in. przy budowie wodociągu, boiska szkolnego, oczyszczalni ścieków, ujęcia wody. Kolejne firmy dokańczały inwestycję bez problemu. Szkoda, że ta sytuacja dotyczy dzieci, ale zauważyliśmy pewne nieprawidłowości, zbieraliśmy na to dowody i zdecydowaliśmy o zerwaniu umowy. Opinii w sprawie cateringu nie zmieniliśmy.
Od 17 października jedzenie dowozi firma, która w lipcowym przetargu zaoferowała kolejną, najniższą cenę – AGHIH Paweł Kępa z Krężnicy Jarej. Zważywszy na to, w jakich okolicznościach gmina rozstała się z dotychczasową firmą cateringową, można się spodziewać, że nowa firma lepiej przyłoży się do przygotowywania posiłków. (reb)