Gen. Jarosław Szymczyk, były Komendant Główny Policji, usłyszał w ubiegłym tygodniu zarzuty posiadania bez koncesji broni przenośnej oraz nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób i mienia wielkich rozmiarów. Granatnik, jak ustaliła prokuratura, generał przewiózł do Polski przez przejście w Dorohusku. Nie zgłosił go, a straż graniczna, ani służba celna o granatnik nie spytały. Czy z tego powodu funkcjonariuszom z granicy też grożą jakieś konsekwencje?
Zgodnie z przepisami dla „zwykłych” obywateli, przewóz broni i amunicji przez granicę wymaga zgody właściwego organu. Ale, jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Piotr Antoni Skiba, były komendant główny policji gen. Jarosław Szymczyk bezprawnie przewiózł przez przejście graniczne w Dorohusku otrzymany od służb ukraińskich granatnik RGW-9.
– 12 grudnia 2022 roku dokonał przywozu broni na terytorium RP z terenu Ukrainy, nie dopełniając obowiązku zgłoszenia przewozu funkcjonariuszom Służby Celno-Skarbowej podczas kontroli na drogowym przejściu granicznym w Dorohusku – precyzuje rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej.
W efekcie dwa dni później, 14 grudnia 2022 r., w komendzie głównej policji doszło do eksplozji, w wyniku której ranny został sam komendant. Jak podawał Onet, granatnik miał być rzekomo przerobiony na głośnik i pusty w środku, ale ani na granicy w Dorohusku, ani później nikt tego nie sprawdził. Z tego powodu funkcjonariuszom z granicy nie grożą jednak żadne konsekwencje.
Przed tygodniem gen. Szymczyk usłyszał dwa zarzuty: posiadania bez koncesji broni, która została przewieziona przez granicę w Dorohusku bez zgłoszenia oraz „nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia wielkich rozmiarów w postaci budynku KGP, w związku z odbezpieczeniem zabezpieczeń granatnika”. Były komendant główny policji stwierdził, że nie rozumie tych zarzutów. (p)