Dęty problem…

Helicopters Brass Orchestra znów w pełnej gotowości, ale w połowie stycznia znaczna część muzyków była na przymusowej kwarantannie. Jeden z nich ma o to pretensje do kapelmistrza, który podczas jednej z prób włączył wentylację i tym samym mógł przyczynić się do rozprzestrzeniania koronawirusa, bo jak się później okazało dyrygent w dniu próby mógł być zakażony SARS-CoV-2.

Helicopters Brass Orchestra to jeden z najstarszych, jeśli nie najstarszy zespół artystyczny w naszym mieście. Jego początki sięgają roku 1952, kiedy przy WSK Świdnik powstała zakładowa orkiestra dęta. HBO do dziś towarzyszy najważniejszym wydarzeniom z życia zakładu i miasta i jest jego wizytówką. Jednak jak widać, nawet w najlepszych orkiestrach zdarzają się zgrzyty.

Jeden z członków orkiestry poskarżył się nam, że podczas ostatniej z prób dyrygent, wbrew zasadom sanitarnym, włączył ciąg wentylacyjny, przez co naraził go na zakażenie i zachorowanie, bo niedługo po tym u dyrygenta wykryto koronawirusa, a wszyscy niezaszczepieni członkowie zespołu trafili na kwarantannę.

– Jest zakaz używania klimatyzacji, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się zarazków. Kapelmistrz wiedział o tym, a mimo to ją włączył, narażając tym samym nasze zdrowie – uważa muzyk.

Rafał Maruszak, dyrygent Helicopters Brass Orchestra przyznaje, że część członków orkiestry przebywała na kwarantannie, po tym jak potwierdzono u niego zakażenie koronawirusem.

– Po próbie, która obywała się w środę, 12 stycznia, podczas testów przesiewowych w pracy wykryto u mnie wirusa. Ten wynik został też potwierdzony badaniem wykonanym w punkcie pobrań. W związku z tym dyrekcja orkiestry podjęła procedury związane z wysłaniem członków na kwarantannę. To kogo ona dotyczy ustalał już sanepid. Dziesięciodniowa kwarantanna objęła kilka osób, które nie są zaszczepione; zaszczepieni zgodnie z przepisami zostali z niej zwolnieni.

Osoba, która się skarżyła jest jedną z tych niezaszczepionych i kwarantanna była jej bardzo nie na rękę i próbowała wymóc na nas, abyśmy ją z niej zwolnili, choć to przecież nie leży w naszej kompetencji, a sanepidu. Przypuszczam, że taki był powód skargi, choć nie mogę wykluczyć, że może chodzi też o to, aby zniesławić mnie i dom kultury – uważa R. Maruszak.

Dyrygent dodaje, że podczas próby muzycy skarżyli się, że w sali jest duszno i proszono go by włączył nawiew.

– Na prośbę uczestników włączyłem nie klimatyzację, a nawiew, aby wpadło trochę świeżego powietrza. Jest to zgodne z przepisami sanitarnymi – zastrzega i dodaje, że nie ma informacji, aby ktoś z muzyków pochorował się po próbie. (w)

News will be here