Dobrych i naiwnych ci u nas dostatek

22-latka straciła niecały tysiąc złotych, a 47-latek ponad 2 tysiące zł. Naiwnych, jak widać, u nas nie brakuje. Mimo że od dawna jak mantrę powtarza się to samo, mieszkańcy powiatu chełmskiego bez zastanowienia udostępniają oszustom swoje rachunki bankowe. A potem przychodzi płacz i zgrzytanie zębami.

Oszustwo „na blika” nie funkcjonuje od wczoraj. Nie w dniach czy tygodniach, a już w latach można już liczyć apele do mieszkańców, aby zachowali czujność. Gdy znajomy napisze przez Messenger z prośbą o pieniądze, niech lampka się w głowie zaświeci – zadzwoń i spytaj, czy faktycznie potrzebuje, a nie wysyłasz w ciemno kod blik. Bo potem okazuje się, że to wcale nie znajomy z Facebooka prosił o pożyczkę, a złodziej, który zhakował jego konto. Wtedy jest płacz i zgłaszanie sprawy policji.

Kolejni poszkodowani w ten sposób zgłosili się na Policję w tym tygodniu. We wtorek (4 lutego) 22-latka, która straciła 990 zł, bo z platformy Blik napisała do niej koleżanka. Dziewczyna nie pomyślała, by wcześniej zadzwonić i upewnić się, że to nie oszustwo. Nie lepiej zresztą postąpił 47-latek, który dzień później zgłosił policji oszustwo „na blika” i utratę ponad 2 tys. zł.

– Przez komunikator internetowy otrzymał od znajomej wiadomość z prośbą o przekazanie kodu blik na opłacenie przesyłki. Początkowo próbował z tą osobą nawiązać kontakt. Pomimo że nie odbierała telefonu i nie odpisała na wiadomość, postanowił zrealizować płatność – informuje nadkomisarz Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.

I co się dziwić, że seniorzy, którzy z racji wieku mają już obniżony poziom czujności i utrudnione dotarcie do informacji, niż inne grupy społeczne, dają się oszukać np. na wnuczka czy policjanta? (p)