Członkowie kapeli Miraż z Dubienki pytają, dlaczego są niemile widziani w centrum kultury. Gmina przyznała pieniądze na działalność zespołu, ale potem dyrektor jednostki nagle skończyła opłacanie ich instruktora. Zespół jest tak słaby czy konkurencja za duża? A może problem leży gdzie indziej?
Kapela Miraż jest jedną z kilku, które działają na terenie gminy Dubienka. Powstała w 2022 roku, liczy sześć osób i ma własnego instruktora. Do wyborów samorządowych zespół działał prywatnie. Próby odbywały się w prywatnych domach, członkowie zespołu kupowali stroje za własne pieniądze i własnym transportem jeździli na koncerty, podczas których zawsze promowali gminę Dubienka. Z poprzednią wójt zespołowi nie było po drodze. Zwłaszcza, że jedna z wokalistek, Czesława Markiewicz, była gminną radną, która miała własne zdanie i „swoje” potrafiła powiedzieć. Kiedy więc na wiosnę w gminie zmienił się wójt, zespół zwrócił się o możliwość podlegania Gminnemu Centrum Kultury i Czytelnictwa.
– Chcieliśmy być gminnym zespołem, prowadzić próbny w GCKiC, żeby placówka nas wspierała, pomagała w wyjazdach na koncerty itd. – mówią członkowie. Ich zdaniem wszystko zapowiadało się dobrze, bo Rada Gminy wyraziła na to zgodę, a nawet wydzieliła z budżetu 3000 zł na wypłatę wynagrodzenia dla instruktor Małgorzaty Winnik. Pieniądze miały wystarczyć od czerwca do końca br., ale dyrektor GCKiC podpisała umowę z instruktor tylko do połowy września.
– I teraz nie mamy wstępu do GCKiC, zamknięto nam drzwi przed nosem. Tak się nie robi. Czy naprawdę aż tak źle śpiewamy, czy sprawa ma jakieś drugie dno? – pyta Cz. Markiewicz.
W kapeli Miraż jest Jan Tokarz, a to były dyrektor GCKiC, w Dubience są inne zespoły, m.in. „Młodzież po 40-stce”, w której śpiewa obecny wójt Michał Koziński. Członkowie zespołu zastanawiają się, czy to miało wpływ na to jak zostali potraktowani.
Wójt Koziński mówi, że początkowo gmina przeznaczyła konkretną sumę na instruktora zespołu Miraż, ale po konsultacjach i opinii dwóch komisji w radzie gminy uznano, że to dyrektor ośrodka kultury zdecyduje o dalszym finansowaniu kapeli. – Rzeczywiście sam śpiewam w zespole, tym bardziej nie chciałem podejmować decyzji w tej sprawie, żeby nie być posądzonym o jakieś prywatne względy – mówi wójt.
Dyrektor GCKiC Anna Prus przyznaje, że negatywna opinia dwóch komisji i radnych pomogła jej w podjęciu decyzję o tym, żeby nie płacić dalej instruktorowi wskazanemu przez zespół, ale zapewnia, że nie zamyka drzwi przed kapelą.
– Chodzi o to, że mamy już dwójkę własnych instruktorów, więc opłacanie kolejnego to dla budżetu niewskazany wydatek. Poza tym nie może być tak, że każdy zespół, który zechce grać w naszej gminie, przyprowadzi własnego instruktora, któremu będziemy musieli płacić. I tak zarzuca się nam, że w GCKiC pracuje za dużo osób – mówi dyrektor Prus. (reb)