Dudni na stacji lokomotywa!

Hałasująca lokomotywa nie daje spać mieszkańcom bloku przy Kolejowej 91 w Chełmie

Robi się coraz zimniej i wraca problem hałasu lokomotyw, które na dworcu PKP Chełm Główny godzinami rozgrzewają się przed wyjazdem. Mieszkańcy bloku przy ul. Kolejowej 91 odchodzą od zmysłów przez uciążliwy huk i brak reakcji PKP, ochrony środowiska, władz miasta, do których od miesięcy zwracają się o pomoc. – Wszyscy odpychają problem od siebie a my wariujemy! – denerwują się.

Problem huku na stacji to nie jest nowa sprawa. Pojawiła się zaraz po rozpoczęciu wojny za naszą wschodnia granicą, kiedy do Chełma zaczęły przyjeżdżać z Ukrainy lokomotywy spalinowe starszego typu. – I narasta, gdy tylko robi się zimno – mówi pani Agnieszka, która mieszka w bloku przy l. Kolejowej 91 od czterdziestu lat. – Kiedyś, lata temu, było słychać huk jak pociągi wjeżdżały i wyjeżdżały na stację. Potem, kiedy nastały lokomotywy elektryczne, problem się skończył. A od dwóch lat jest tragedia, która doprowadza ludzi do obłędu. Pociąg, który odjeżdża o 23.00, dudni na stacji już od godziny 19.30. To jest huk, łomot, szum silnika, którego nie da się znieść, który nie daje zebrać myśli, nie daje zasnąć. W mieszkaniu drżą szyby. To samo jest w dzień, chociaż trwa krócej i jest mniej uciążliwe, bo ludzie idą do pracy, na spacer czy zakupy, więc nie zawsze muszą tego słuchać.

Już rok temu opisywaliśmy problem mieszkańców ul. Kolejowej. Wtedy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska potwierdził, po przeprowadzonej kontroli, że skargi chełmian są słuszne.

– Kotły grzewcze w pociągu z Kijowa są uruchomione podczas postoju – w ten sposób ogrzewają wagony. Z kotłów dymi się, ale nie odbywa się to cały czas, a przy rozpalaniu. Pociąg przemieszcza się na bocznicę, przetacza się, stoi z włączonym silnikiem – choć też nie przez cały czas. Potwierdziliśmy, że podczas tego kilkugodzinnego postoju pasażerowie pociągu załatwiają obok potrzeby fizjologiczne – choć na dworcu są łazienki – i zostają potem zanieczyszczenia na torowisku, co na białym śniegu nie wyglądało ciekawie. Tak czy inaczej, skargi mieszkańców są zasadne, ale my nie możemy ingerować, bo to teren Kolei, a skład jest ukraiński. Przekazaliśmy to do Urzędu Transportu Kolejowego w Warszawie i do Zakładu Linii Kolejowych w Lublinie – mówił wówczas Andrzej Wereszczyński, kierownik chełmskiej delegatury WIOŚ.

Zespół prasowy PKP tłumaczył nam, że za przejazd pociągu Kolei Ukraińskich odpowiada przewoźnik PKP Intercity, ale obiecał, że PKP PLK zwrócą się do przewoźnika, aby ten ograniczył pracę włączonych lokomotyw na postoju w Chełmie i zwrócił uwagę na sprawę nieczystości podczas postoju pociągu.

– I co? I nic! – denerwuje się chełmianka. – Zrobiło się zimno i huk wrócił. Ludzi boli głowa od huku i braku reakcji władz miasta i instytucji, do których zwracamy się o pomoc. Każdy odpycha problem od siebie. Ja rozumiem, że jest wojna na Ukrainie, ale my jesteśmy w Polsce. Jak tak można traktować obywatela polskiego we własnym kraju, tak zbywać i bagatelizować zgłaszane problemy?

Ponownie zapytaliśmy, jak zamierza rozwiązać uciążliwości mieszkańców ul. Kolejowej. Wrócimy do tematu, gdy tylko dostaniemy odpowiedź. (reb)