Dyscyplinarki w sądzie

Dwoje byłych już pracowników Muzeum Regionalnego w Krasnymstawie, zwolnionych dyscyplinarnie przez dyrektora Andrzeja Gołąba, odwołało się do sądu pracy. Oboje domagają się przywrócenia do pracy. Jeśli wygrają, złożą kolejne pozwy. Tym razem o odszkodowanie, bo cała sytuacja kosztowała ich mnóstwo nerwów i zdrowia.

Na początku lipca br. dyrektor Muzeum Regionalnego w Krasnymstawie, Andrzej Gołąb, zwolnił dyscyplinarnie dwoje pracowników należących i chronionych przez związek zawodowy „Solidarność”. Gołąb nie ujawnił powodów swojej decyzji, odpowiedział tylko, że przyczyną było rażące niedopełnienie obowiązków pracowniczych. Wiadomo jednak, że pracownicy dostali „dyscyplinarki”, bo w godzinach pracy palili papierosy, a następnie odmówili przeniesienia i skręcenia gablot. Sęk w tym, że w Muzeum są też inni pracownicy, którzy również palą papierosy, a gablot nie chciały przenieść jeszcze dwie osoby. Im włos z głowy nie spadł.

Decyzje dyrektora Gołąba odbiły się w Krasnymstawie szerokim echem. Kilka tygodni później opozycja w radzie powiatu złożyła wniosek o zwołanie nadzwyczajnej sesji, poświęconej sytuacji w Muzeum. Na trwającym blisko pięć godzin posiedzeniu, poza radnymi Prawa i Sprawiedliwości, mocno związanymi z władzą w starostwie, mało kto uważał, że dyrektor Muzeum podjął słuszne decyzje.

Takie wrażenie można było odnieść po wypowiedziach radnych i zadawanych Andrzejowi Gołąbowi pytaniach. Obecni na sesji przedstawiciele związku zawodowego „Solidarność” również nie mieli żadnych złudzeń i tłumaczyli, co należy zaliczyć do ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych. Są to: kradzieże, spożywanie alkoholu w pracy czy narażenie zakładu pracy na kary finansowe. Dyrektor Gołąb, zdaniem związkowców, ale też zwolnionych pracowników, nie wyznaczył na terenie Muzeum pomieszczenia dla palących, co jest ujęte w regulaminie Muzeum.

Zwolnieni pracownicy, zgodnie z zapowiedziami, złożyli odwołania do sądu pracy. Oboje domagają się przywrócenia do pracy. Jeżeli wyrok sądu okaże się dla nich korzystny, nie ukrywają, że kolejnym krokiem będzie wystąpienie na drogę sądową o wypłatę odszkodowania, bo cała sytuacja związana z dyscyplinarkami kosztowała ich mnóstwo nerwów oraz zdrowia. Tego też obawiają się radni powiatowi, którzy wprost powiedzieli, że nie wyrażą zgody na przekazanie Muzeum pieniędzy, jeśli sąd przyznałby pracownikom finansowe zadośćuczynienie. Podobne zdanie w tej kwestii, o dziwo, ma też starosta Andrzej Leńczuk. Zdaniem radnych, odpowiedzialność, jeśli dojdzie do takiej sytuacji, powinna spaść wyłącznie na Andrzeja Gołąba. (ps)

News will be here