Beata Mazurek, która „wróciła do gry” jako prezes Lubelskich Dworców, złożyła oświadczenie majątkowe. Może nie roi się w nim od nieruchomości czy innych dóbr, jakie potrafią gromadzić politycy, ale oszczędności niejeden może pozazdrościć.
Beata Mazurek to polityk, która jest znana nie tylko na naszym lokalnym podwórku. Swoje pierwsze kroki stawiała w chełmskim samorządzie – jako miejska radna. Szefowała lokalnym strukturom Prawa i Sprawiedliwości i z ramienia tej partii była posłanką od piątej do ósmej kadencji włącznie. Kiedy PiS rządziło w kraju, była też rzecznikiem prasowym partii a nawet wicemarszałkiem Sejmu. Niewiele osób z naszego regionu może się pochwalić taką karierą polityczną. Mazurek została także posłanką do parlamentu europejskiego IX kadencji. Pomimo wysokiej pozycji w partii, jaką wypracowała sobie przez lata, przez wewnętrzne rozgrywki wypadła z listy w ostatnich wyborach do europarlamentu. Podczas jej pracy w Brukseli na lidera w województwie wyrósł Przemysław Czarnek. I kiedy w lipcu 2024 roku zakończyła się kadencja europarlamentu, wydawało się, że tym samym zakończyła się kariera polityczna B. Mazurek. Ale okazało się, że nie na długo. W lutym Mazurek „wróciła do gry”. Była europosłanka została prezesem Lubelskich Dworców. Marszałkowską spółką kierował wcześniej m.in. Zdzisław Szwed z Chełma. Pisaliśmy wówczas, że posada w samorządowej spółce nie będzie tak intratna jak zasiadanie w europarlamencie, gdzie podstawowe miesięczne wynagrodzenie eurodeputowanego wynosi ok. 43,5 tys. zł brutto, z czego na rękę zostaje ok. 34 tys. Wynagrodzenie w Dworcach jest prawie trzykrotnie niższe. Ale z oświadczenia majątkowego, które musiała złożyć B. Mazurek po objęciu stanowiska, wynika, że na brak pieniędzy nie może narzekać. Co łączy wszystkich eurodeputowanych, bez względu na barwy polityczne, to pokaźne oszczędności. B. Mazurek odłożyła ponad 70 tys. zł i ponad 280 tys. euro, co przy obecnym kursie daje grubo ponad milion złotych. A na zakończenie kadencji dostała 8,4 tys. euro odprawy z Parlamentu Europejskiego.
Prezes Dworców wykazała dwie nieruchomości, których jest współwłaścicielem – dom o powierzchni 120 metrów za 170 tys. zł i siedlisko o wartości 150 tys. zł. Ma także dwa samochody – Nissana X-Traila z 2011 roku oraz Toyotę RAV-4 z 2020 roku. Nie ma żadnych zobowiązań, pożyczek ani kredytów. (reb)