Gehenna koni ze Stawek

Widok koni uwiązanych na krótkich postronkach i przez całą zimę cierpiących z zimna i wiatru musiał być dla mieszkańców wsi przejmujący. Ale nawet gdy jedno zwierzę przymarzło do kupy gnoju, nikt nie odważył się zawiadomić odpowiednich służb. Konia ratowała osoba, która w Stawkach znalazła się przypadkiem. Ona też poinformowała nas o dramacie zwierząt.

W poniedziałek (29 marca) do Stawek i Stawek-Kolonii (gm. Włodawa) wybierają się inspektorzy z Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt. Będą chcieli poprawić los kilku koni, które właściciel trzyma w walącej się szopie na krótkich linkach. Najgorszy czas, czyli zimę, zwierzęta mają już za sobą. Trzy są praktycznie na stałe uwiązane do konstrukcji, która w każdej chwili grozi zawaleniem. Rudera nie ma ścian, ma dziurawy dach a konie stoją w niej na stercie gnoju. Zwierzęta nie są głodzone, ale bardzo zaniedbane.

Mają długie, skołtunione grzywy i ogony oraz zdeformowane kopyta. Podczas mrozów jeden z nich przymarzł do kupy gnoju. Nieszczęsnego zwierzaka ratowali sąsiedzi, którzy odcięli ogon od podłoża i wyswobodzili wystraszonego konia. Czwarty koń, należący do tego samego właściciela, stoi w oborze kilkaset metrów dalej. W budynku jest bardzo ciemno, a zwierzę głową sięga dachu, bo gnoju jest praktycznie do połowy wysokości drzwi. Właściciel zwierząt jest znany w gminie.

Jej władze wzywały zimą policję do Stawek, gdy jeden z koni zerwał się z uwięzi i gonił idące szosą dzieci, a jedno z nich nawet pokąsał. – Sytuację znamy jedynie ze zdjęć, ale to co na nich widać, jest bardzo niepokojące – mówi Mariusz Kluziak z Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt. – Konie musiały w zimie bardo cierpieć z powodu zimna przez brak ścian. Nie wyglądają na niedożywione, ale ich stan sprawdzimy już na miejscu – dodaje. Do sprawy wrócimy. (bm)

News will be here