Ignaś codziennie pyta o mamę…

W miniony piątek przed Sądem Okręgowym w Zamościu ruszył proces 60-letniej Anny K. Mieszkanka gminy Kraśniczyn, mając ponad 3,5 promila alkoholu we krwi, śmiertelnie potrąciła jadącą rowerem matkę czwórki dzieci i ciężko raniła jej synka. Odpowiada jak za zabójstwo. Grozi jej dożywocie.

Przypomnijmy. Do tragedii, która wstrząsnęła całą Polską doszło 28 maja ubiegłego roku ok. godz. 10 w Krasnymstawie. Kierująca Toyotą Rav-4 kompletnie pijana 59-letnia mieszkanka gminy Kraśniczyn Anna K. najpierw na ul. Królowej Sońki uderzyła w stojące na poboczu auto. Zamiast zatrzymać się, dodała gazu i po chwili spowodowała kolejną stłuczkę, tym razem na ul. Kościuszki. Kontynuując ucieczkę po chwili z impetem potrąciła prawidłowo jadącą w tym samym kierunku rowerzystkę, która w zamontowanym na bagażniku foteliku przewoziła dziecko.

Zatrzymała się dopiero 50 metrów dalej – po zderzeniu z renault, którego kierowca, widząc co się przed chwilą stało, zatrzymał się na jezdni. Kierująca Toyotą wysiadła z auta i chwiejnym krokiem podeszła do leżącego na jezdni dziecka. Zaczęła nim potrząsać. Po chwili pojawili się policjanci. Kiedy próbowali przebadać ją alkomatem, zaczęła ich wyzywać i szarpać. Kiedy w końcu dmuchnęła, urządzenie wskazało 2,5 promila alkoholu. Jeszcze bardziej szokujący wynik dało badanie pobranej krwi: 3,5 promila!

W tym samym czasie trwała dramatyczna walka o życie 45-letniej potrąconej rowerzystki Agnieszki Nowak i jej 3-letniego synka Ignasia. Oboje w ciężkim stanie trafili do szpitala. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, dwa dni później kobieta zmarła. Chłopca, który przez ponad dwa tygodnie przebywał w śpiączce farmakologicznej, udało się uratować, ale czekało go długie leczenie i rehabilitacja. Dziś Igaś jest zdrowy. 45-latka osierociła czworo dzieci.

Początkowo sprawczyni, Anna K., usłyszała zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, jazdy po alkoholu i naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy. Łącznie groziło za to do 12 lat więzienia. W toku śledztwa prokuratura zmieniła jednak kwalifikację najcięższego z zarzutów na zabójstwo Agnieszki Nowak z zamiarem ewentualnym i usiłowanie zabójstwa jej dziecka. To zbrodnie zagrożone karą nawet dożywocia.

W ubiegły piątek przed Sądem Okręgowym w Zamościu prokurator odczytał Annie K. akt oskarżenia. Kobieta przyznała się do spowodowania wypadku. Zeznała, że na dzień przed tragedią pojechała do znajomej do Świdnika. Do nocy piły alkohol. Ona wypiła sześć drinków i piwo. Rano czuła się dobrze, więc wsiadła za kierownicę i ruszyła do domu. Z momentu wypadku pamięta, że zobaczyła chłopca przed samochodem. Stwierdziła, że żałuje tego, co się stało.

W sądzie byli również bliscy śp. Agnieszki Nowak. – Tamtej soboty wypiliśmy rano kawę i omawialiśmy plany na popołudnie, później żona pojechała z najmłodszym synem rowerem do miasta – mówił ze łzami w oczach Rafał Nowak. – Zginęła 300 metrów od domu. Ignaś codziennie pyta, gdzie jest mama, a ja staram się mu tłumaczyć, że mama jest już po tamtej stronie, u Bozi i kiedyś, jak umrzemy, też tam polecimy.

Dla bliskich zmarłej nie jest żadnym pocieszeniem, że sprawczyni może resztę życia spędzić w więzieniu. – Żadna kara nie jest adekwatna do śmierci dziecka – stwierdziła drżącym głosem matka Agnieszki Nowak. (der)

News will be here