
Puszyste, delikatne ciasto, przełamane konfiturą np. z róży i oblane lukrem. Słodkie, ale nieprzesadnie. Trudno oddać ten smak słowami, ale właśnie tak smakowały pączki Wojciecha Hetmana. Dziś jego cukiernia to już historia, ale receptury i wieloletnie doświadczenie chełmskiego cukiernika nadal inspirują… zagranicznych cukierników.
Mieszkańcy Chełma doskonale pamiętają specjały Wojciecha Hetmana. Przez dekady jego cukiernia przy ul. Lwowskiej była jedną z najbardziej znanych w mieście. Trzy lata temu lokal zamknął swoje podwoje, pozostawiając po sobie wspomnienia o doskonałych tortach, ciastach i – rzecz jasna – pączkach, które sprzedawały się nie tylko w tłusty czwartek. Każdy, kto ich spróbował, przyzna, że były wyjątkowe. Miały smak tradycyjnych, domowych, ale ich perfekcyjna konsystencja i balans smaków sprawiały, że wyróżniały się na tle innych. Cukiernik przyznaje, że technologię ich przygotowania dopieszczał przez wiele lat.
– Przepisy mogą być różne, ale kluczowe są „reżim technologiczny” i „reżim czasowy” – tłumaczy. – Jeśli w recepturze jest 120 żółtek, to musi być dokładnie 120 żółtek. Jeśli ciasto powinno odpoczywać przez 120 minut w określonej temperaturze, to trzeba tego przestrzegać z zegarkiem w ręku – dodaje.
Jego doświadczenie i unikalne metody produkcji są doceniane nie tylko w Polsce. Z jego wiedzy wciąż korzystają zakłady cukiernicze m.in. we Włoszech, Francji, Niemczech i Danii.
– Czasem proszą mnie, bym przyjechał i coś doradził, ale mam już 80 lat i takie podróże są dla mnie męczące – przyznaje.
Szczególnie ciepło wspomina współpracę z Duńczykami, których ceni za zawodową uczciwość.
Osładzał życie chełmian
Wojciech Hetman pochodzi z Radomia, ale jego domem i ostoją od lat jest Chełm. Już jako 14-letni chłopiec podjął pracę w cukierni mieszczącej się w kamienicy w Radomiu, w której mieszkał wtedy z rodziną. Ukończył Technikum Przemysłu Spożywczego w Warszawie, a wiele lat później także studia w zakresie przetwórstwa i przechowalnictwa przemysłu spożywczego. Jego ścieżka zawodowa jest długa i bogata. Będąc inspektorem produkcji spożywczej (kontrolował zakłady w województwie lubelskim) podczas jednej z podróży służbowych poznał w pociągu swoją żonę – chełmiankę. To dzięki niej pan Wojciech przeniósł się do Chełma. Pełnił wiele funkcji: był doradcą w Krajowej Izbie Gospodarczej, biegłym sądowym, działaczem Towarzystwa Jana Karskiego, jednym ze współzałożycieli Polskiego Towarzystwa Promocji Zdrowego Życia i Żywności, a przede wszystkim założycielem i właścicielem znanej nie tylko w Chełmie „Cukierni Hetman”. Kapituła Nagrody Gospodarczej Prezydenta RP nominowała „Cukiernię Hetman” do nagrody gospodarczej w kategorii „Małe Polskie Przedsiębiorstwo”. Lista jego odznaczeń i nagród także jest imponująca. Znajdziemy na niej m.in. „Krzyż Kawalerski” i tytuł „Chełmianina Roku”.
Choć cukiernia już nie istnieje, wciąż pojawiają się prośby o to, by Wojciech Hetman usmażył swoje słynne pączki.
– Chętnie bym to zrobił, ale zdrowie już nie to – mówi. Obecnie dochodzi do siebie po niedawnym zabiegu, ale dodaje: – Kto wie, może jeszcze nie powiedziałem w tej sprawie ostatniego słowa… (w, fot. Cukiernia Hetman)