Kierowcy wyszli cało, dwa łosie nie żyją

W odstępie kilku dni, na drodze krajowej nr 82 w odległości ledwie kilkunastu kilometrów doszło do dwóch groźnych zdarzeniem w udziałem łosi. W obu przypadkach zwierzęta padły na miejscu. Na szczęście ludziom nic się nie stało, choć ich samochody zostały mocno rozbite.

Łoś to drugie po żubrze największe dzikie zwierzę żyjące w Polsce i największe zamieszkujące nasz region. Jeszcze pod koniec XX wieku gatunek ten był zagrożony wyginięciem, dzisiaj jego populacja na samej Lubelszczyźnie szacowana jest na kilka tysięcy osobników. Formalnie łoś jest na liście zwierząt łownych, ale z wyżej wymienionego powodu od 10 kwietnia 2001 r. obowiązuje bezterminowe moratorium, wprowadzające całkowity, całoroczny zakaz polowań na te zwierzęta, choć dzisiaj i myśliwi, i leśnicy alarmują, że czas najwyższy zdjąć ten zapis i pozwolić na redukcję tego gatunku, który nie tylko powoduje wiele wypadków drogowych (często ze skutkiem śmiertelnym, jak choćby ten z 2016 r., gdy w gminie Sawin po zderzeniu z tym zwierzęciem zginął mieszkaniec Woli Uhruskiej), ale też czyni wielkie szkody w uprawach leśnych i rolnych. Dorosłe samce ważą nawet ponad 700 kg i przekraczają długość 3 metrów. Zderzenie z taką górą mięsa jest niezwykle niebezpieczne nie tylko z powodu jego potężnej masy, ale też morfologii. Nogi łosia zwane badylami są bardzo długie, więc tułów znajduje się mniej więcej na wysokości przedniej szyby samochodu. Przy wypadkach bardzo często zdarza się, że podcięte zwierzę całym ciałem wpada wprost do kabiny miażdżąc wszystko, co spotka na swojej drodze. I właśnie do kolizji z takim zwierzęciem doszło w środę (27 grudnia).

Przed godziną 7 rano oficer dyżurny włodawskiej komendy otrzymał informację o zdarzeniu drogowym z udziałem łosia. Doszło do niego w Kołaczach (gm. Stary Brus) na drodze krajowej nr 82. – Ze wstępnych ustaleń wynika, że 71-latek kierujący samochodem marki renault jechał od Włodawy w stronę Urszulina – opowiada asp. szt. Kinga Zamojska-Prystupa z KPP we Włodawie. – Autem podróżował wraz z 68-letnią pasażerką. W pewnym momencie z pobocza wprost pod nadjeżdżający samochód wbiegł łoś. Siła uderzenia była tak duża, że zwierzę zginęło na miejscu., a pojazd został poważnie uszkodzony. Na szczęście kierowca oraz pasażerka nie odnieśli żadnych obrażeń – relacjonuje pani rzecznik i przypomina, że na drogach powiatu włodawskiego  rocznie dochodzi do kilkudziesięciu zdarzeń z udziałem leśnych zwierząt. Ostatnie takie zdarzenie miało miejsce tuż przed świętami na tej samej drodze, kilkanaście kilometrów dalej. W nim również na miejscu zginął łoś, który wtargnął pod koła samochodu. – Zderzenie auta z sarną, dzikiem, czy łosiem może być tragiczne w skutkach nie tylko dla tego stworzenia, ale także dla kierowców i pasażerów. Dlatego jako kierowcy powinniśmy zachować szczególna uwagę w terenach leśnych i w każdej chwili być gotowi do awaryjnego hamowania – dodaje pani rzecznik. (bm)