Konfrontacja i rozliczenia na komisji

Zdaniem radnego Marka Sikory ratusz swoimi poczynaniami dąży do oszczędności w przedszkolach miejskich i osłabienia ich pozycji. Dorota Cieślik, wiceprezydent Chełma, zapewnia, że zmiany wymusza rzeczywistość, a prawo oświatowe w mieście nie jest łamane. – Zmniejsza się liczba dzieci a my na siłę chcemy, aby liczba nauczycieli była taka sama – mówi wiceprezydent Cieślik.

Podnoszone przez rodziców przedszkolaków tematy skracania godzin pracy przedszkoli, zmniejszenia ilości oddziałów czy łączenia grup przedszkolnych poruszył na komisji oświaty, kultury i sportu radny Marek Sikora. Nawiązał on też do spotkania radnych z dyrektorami przedszkoli (osobne było także spotkanie radnych z dyrektorami podstawówek i szkół średnich). Radny stwierdził, że było ono emocjonujące, ale skupiało się wokół spraw merytorycznych, a konkretnie przygotowywanych arkuszy organizacyjnych, od których zależy opieka i praca w przedszkolach w roku szkolnym 2025/2026.

– Uświadomiłem sobie na tym spotkaniu, przy analizie arkuszy przedszkoli, że to, o co miastu chodzi, to osiągnięcie tego samego celu, który nie wyszedł z powołaniem zespołów szkolno-przedszkolnych, czyli oszczędności – stwierdził radny Sikora. – Idzie to teraz w tym kierunku, że na przykład nie będziemy zawierać umów, a właściwie ich przedłużać specjalistom, często młodym ludziom, bardzo zaangażowanym. Zakładamy, że z nimi nie będą przedłużane umowy, ale skoro nie będzie tych specjalistów, to kto wykona ich pracę w przedszkolach? Okazuje się, że nauczyciele dydaktycy, owszem często posiadający kwalifikacje, zdobyte 15-20 lat temu, ale nie wykonujący tej specjalistycznej pracy z dziećmi od lat. Dziś stawia się ich w sytuacji, gdy muszą podzielić swój etat: w części będą realizować godziny dydaktyczne, w części godziny po specjalistach, których się pozbywamy z systemu. Wielu z tych Państwa zgodziło się na to, nie mając innego wyjścia.

Radny Sikora mówił też o innym aspekcie, niepokojącym rodziców, związanym z bezpieczeństwem przedszkolaków w grupach łączonych rankami czy popołudniami. Zgodnie z przepisami, na jednego nauczyciela przypada maksymalnie 25 dzieci w grupie, ale wymagane jest też wsparcie dodatkowej osoby.

– To, na ci zwracają uwagę rodzice – skracanie pracy oddziałów – gdzie może nastąpić wręcz naruszenie przepisów prawa związanych z liczbą dzieci, jaka może być pod opieką jednego nauczyciela, zwłaszcza w godzinach popołudniowych, gdy dzieci zostanie więcej, nie ta uśredniona wartość – mówił radny Sikora. – Uśrednione wartości o niczym nie świadczą. Jeśli w przedszkolu zostanie więcej dzieci i to jeszcze w różnym wieku, na przykład czterdziestka i do tego jeden nauczyciel, to jest to stwarzanie warunków zagrażających wręcz bezpieczeństwu tych dzieci. Nie było intencją tego spotkania, aby mówić tylko o tym, jak organ dążący do osiągnięcia oszczędności psuje funkcjonowanie przedszkoli i stawia nasze przedszkola, pracowników na czele z dyrektorami w bardzo trudnej sytuacji, by podołali tym wszystkim obowiązkom, które są na nich nałożone. Osłabiając przedszkola samorządowe ułatwiamy przechodzenie czy podejmowanie decyzji przez rodziców, aby zapisywali swe dzieci do przedszkoli niepublicznych.

Radny Sikora nawiązał jeszcze do tematu zmniejszenia liczby oddziałów w niektórych przedszkolach. Na poruszone przez niego kwestie odpowiadała Agnieszka Walewska-Maksymiuk, dyrektor Departamentu Oświaty UM Chełm, która w sprawie zatrudniania specjalistów stwierdziła, że ich liczba jest „zgodna ze standardem” i od trzech lat pomaga dyrektorom przedszkoli w znalezieniu tych specjalistów, ale nie ma wpływu na sposób czy kontynuację ich zatrudniania. Podkreśliła, że należy to dyrektorów i to ich należy zapytać o to, jakie umowy zawierają z pracownikami.

Wiceprezydent Cieślik: wielkie emocje i niezrozumienie, czy totalna niechęć?

Głos w tych wszystkich emocjonujących kwestiach zabrała także Dorota Cieślik, wiceprezydent Chełma, odpowiedzialna za oświatę. Jej wystąpienie było dość emocjonalne. Przypomnijmy, że w piśmie rodziców przedszkolaków do radnych postulowali oni m.in. o rozważenie odwołania D. Cieślik ze stanowiska wiceprezydent. D. Cieślik stwierdziła, iż rozumie, że komisje są teraz modne i zapytała Stanisława Mościckiego, radnego opozycji (Klub Radnych Polska 2050), byłego wiceprezydenta odpowiedzialnego dawniej także za oświatę, co on poczułby w takiej sytuacji, w jakiej ona się znalazła. Radny Mościcki nie odpowiedział. D. Cieślik obszernie odnosiła się do każdej z poruszanych kwestii dotyczących przedszkoli. Przypomniała, że arkusze organizacyjne tworzone są w kwietniu, ale wszystkie kolejne zmiany organizacyjne, także to, co „zadzieje się” w procesie rekrutacji ma następnie odzwierciedlenie w aneksach.

– Jeśli dyrektor widzi, przy zmniejszającej się ilości godzin dla nauczyciela, że ma on drugie kwalifikacje, to nie daje mu ograniczenia tylko uzupełnia nimi etat – stwierdziła wiceprezydent Cieślik. – Dziwię się, że dochodzi do wypaczenia tej interpretacji i dokonuje się nadinterpretacji. Jeśli chodzi o skracanie godzin oddziałów. Nasze przedszkola pracują od wielu lat od godziny 6.30 i tu nic nie zmieniliśmy. Czas pracy to dziesięć godzin, do 16.30. Od lat dyrektorzy i nauczyciele wiedzą, że jeśli z jakiegoś powodu zostaje więcej dzieci, to nie możemy dziecka pozostawić i wtedy liczone są godziny ponadwymiarowe. Ta nadinterpretacja w pismach, które się pojawiają jest takim błędem i niezrozumieniem, że zastanawiam się czy działają tu wielkie emocje i niezrozumienie, czy totalna niechęć. Gdy pani dyrektor proponuje, by od godziny 15 do 16 dalej pozostawało w pracy czterech nauczycieli do opieki nad kilkunastoma czy 20 dziećmi, to dopuszczenie takiej sytuacji jest działaniem na powstawanie dodatkowych godzin dla nauczycieli po to, by mieli etat. My finansowo analizujemy racjonalne wydatkowanie i byłaby to wielka niegospodarność. Jeśli rozpoczynając, dajemy jednego nauczyciela, gdzie mamy średnio 4, 5 czy 6 dzieci to proszę nie mówić, że tu powinno być ich dwóch czy trzech. Już po pół godzinie, o siódmej rano przychodzi następny nauczyciel, a jak jest potrzeba to dwóch. I tak samo jest popołudniami, gdy dzieci jest 20, 21 czy 24 i wtedy też jest jeden czy dwóch nauczycieli. O wiele łatwiej by się rozmawiało, gdybyśmy mówili o sytuacji konkretnego przedszkola i na taką rozmowę z udziałem radnych też jestem do dyspozycji.

Wiceprezydent Cieślik nawiązała do zmniejszenia ilości oddziałów w niektórych przedszkolach, której dokonano po rekrutacji.

– Demografia była przedstawiana na każdym spotkaniu, a mimo to panie dyrektor zaplanowały tak, jakby nic się nie działo – 56 oddziałów i ponad 400 miejsc, tak, jak było rok wcześniej – stwierdziła wiceprezydent Cieślik. – Uszanowałam te decyzje i powiedziałam: rekrutacja pokaże faktyczny stan i pokazała, że mamy ponad dwieście miejsc wolnych. Sześć oddziałów to jest jedno przedszkole i jeśli pozwolilibyśmy na takie funkcjonowanie, nie zadziałali, to narazilibyśmy finanse na kilka milionów złotych. Po wynikach rekrutacji ilość oddziałów została ograniczona tam, gdzie nie było zainteresowania.

Wiceprezydent Cieślik oświadczyła, że środowisko oświatowe jest „skomplikowane i rządzi się swoimi prawami”.

– Staramy się dokładać wszelkich starań, by prawo oświatowe nie było łamane – oznajmiła wiceprezydent Chełma. – Próbujecie nas rozliczać i dociekać (tu D. Cieślik zwróciła się do radnych – przyp. red.) co do wydatkowania środków finansowych. Przy zmieniającej się rzeczywistości nie może być tak, że nie będziemy chcieli dokonywać zmian. Zmienia się ilość dzieci, a my na siłę chcemy, by była taka sama ilość nauczycieli.

Radny Łukasz Krzywicki zabrał jeszcze głos w sprawie bezpieczeństwa dzieci w łączonych rano i popołudniami grupach przedszkolnych.

– Jako rodzic nie chciałbym, aby takie sytuacje miały miejsce, że grupa 20 dzieci zostaje pod opieką jednego opiekuna, bo gdyby nastąpił jakiś wypadek, trzeba było dziecko przebrać, pójść do toalety, czy nauczyciel zasłabł, to bezpieczeństwo dzieci musi być zapewnione cały czas  – stwierdził radny Krzywicki.

Wiceprezydent Cieślik przypomniała, że prace organizuje dyrektor, który zatrudnia nie tylko nauczycieli, ale i kadrę niepedagogiczną, tj. opiekunów wspomagających.

– Jedno jest pewne: 25 dzieci, jak mówi ustawodawca, to jest grupa, więc nie demonizujmy – oznajmiła wiceprezydent Cieślik. – Co nie oznacza, że, jeśli jest potrzeba są godziny ponadwymiarowe.

Radny Sikora zaproponował, aby zwołać jednak komisję oświaty, kultury i sportu poświęconą tylko sprawom edukacji w miejskich jednostkach. Na zakończenie dyskusji, głos zabrał Radosław Wnuk, wiceprezydent Chełma.

– Po wysłuchaniu wypowiedzi wiceprezydent wydaje mi się, że merytorycznie i jednoznacznie odniosła się do wątpliwości związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa dzieci – stwierdził wiceprezydent Wnuk. – Żaden dyrektor placówki ani organ prowadzący nie pozwoliłby sobie na łamanie prawa, które skutkowałoby narażeniem dzieci. To nośne hasło i nie chciałbym, aby to było sztandarem sporu, który tylko na gruncie merytorycznym powinien być rozstrzygany. (mo)