Robert Kościuk (53 l.) po jednej kadencji żegna się z urzędem burmistrza Krasnegostawu. Zastąpi go o 20 lat młodszy Daniel Miciuła, kandydat Porozumienia Ziemi Krasnostawskiej, który uzyskanym w drugiej turze wynikiem wręcz znokautował obecnego włodarza miasta.
Robert Kościuk nie spodziewał się, że mieszkańcy Krasnegostawu w drugiej turze wyborów burmistrza miasta, pokażą mu dosłownie czerwoną kartkę, bo tak należy ocenić wynik, jaki uzyskał. Nie pomogło poparcie Stowarzyszenia „Krasnostawianie”, które zdobyło 11 z 15 mandatów w radzie miasta, a ich kandydat na burmistrza Kamil Hukiewicz w pierwszej turze zdobył 30% głosów, o włos przegrywając z Miciułą. Kościuk w dogrywce zebrał tylko 2 246 głosów, czyli o prawie 200 mniej niż w pierwszej turze, którą przecież wygrał. Jego rywal Daniel Miciuła uzyskał 3 302 głosy, aż o 1 137 więcej niż w pierwszym głosowaniu. Kandydat Porozumienia Ziemi Krasnostawskiej nie tylko odrobił stratę 278 głosów, jaką miał przed dogrywką, ale zdołał jeszcze osiągnąć zdecydowaną przewagę i blisko 60-procentowe poparcie, co daje mu mocny mandat do rządzenia miastem.
PZK czekało 10 lat
Ostatnim burmistrzem miasta reprezentującym Porozumienie Ziemi Krasnostawskiej był Andrzej Jakubiec. Rządził Krasnymstawem ponad 20 lat, ale w 2014 roku przegrał wybory z Hanną Mazurkiewicz. Cztery lata później próbował odzyskać władzę, ale w drugiej turze o kilkadziesiąt głosów więcej uzyskał Robert Kościuk.
Wydawało się, że przebywający od ponad dwóch lat na emeryturze Jakubiec jeszcze raz zdecyduje się powalczyć o fotel burmistrza, ale ostatecznie wybrał start do rady powiatu krasnostawskiego. Działacze PZK długo szukali kandydata i dosłownie „za pięć dwunasta” znaleźli – Daniela Miciułę, szerzej nieznanego i niemającego doświadczenia samorządowego lokalnego przedsiębiorcę, który co ciekawe, w 2014 roku startował bez powodzenia do rady z listy… „Krasnostawian” i jeszcze niedawno z PZK nie miał za wiele wspólnego. Decyzja o jego starcie była więc sporym zaskoczeniem, bo chyba większość spodziewała się, że Porozumienie postawi na kogoś rozpoznawalnego. Sęk w tym, że proponowani Marek Nowosadzki i Dariusz Turzyniecki, którzy na samorządzie zjedli zęby, nie kwapili się do startu w wyborach na burmistrza Krasnegostawu. Miciuła, mocno popierany przez młodych lokalnych społeczników, bez wahania zgodził się rzucić Kościukowi rękawicę i zwyciężył.
Kościuk przegrał, bo…
Gdy Robert Kościuk w 2018 roku przystępował do wyborów opracował katalog potrzeb mieszkańców Krasnegostawu, w którym znalazło się blisko 80 działań. Niewiele jednak z nich przez ponad pięć lat udało się zrealizować od początku do końca. Burmistrzowi nie udało się ściągnąć do miasta żadnego dużego inwestora i zagospodarować ciągle atrakcyjnej działki po byłej bazie PKS. Robertowi Kościukowi we znaki dało się też zamieszanie ze sztandarową inwestycją Prawa i Sprawiedliwości – Centralnego Portu Komunikacyjnego, czyli budową kolei dużych prędkości, która od samego początku wywołuje w mieście ogromne kontrowersje. Związany z PiS burmistrz Kościuk, w ocenie mieszkańców, nie stanął za nimi murem, choć wielokrotnie zapewniał, że włożył wiele wysiłku w to, by inwestycja w jak najmniejszym stopniu dotknęła tkankę miejską. Źle została również oceniona przez zainteresowane osoby lokalizacja bloków wielorodzinnych, które mają powstać w ramach Społecznej Inicjatywy Mieszkaniowej. Mieszkańcy domów jednorodzinnych przy Granicznej uważają, że to przedsięwzięcie zakłóci im spokój i obniży komfort życia. Miasto nie pozyskało też za wiele pieniędzy z programów rządowych, a według opozycji burmistrza w radzie miasta, warunki ku temu były bardzo sprzyjające. Wyborców najwyraźniej nie przekonało nawet to, że niebawem mają się rozpocząć prace na największej w historii miasta inwestycji – budowie drugiego mostu na Wieprzu, o którym w Krasnymstawie mówiło się od lat, ale to dopiero Kościukowi udało się zdobyć wielomilionowe rządowe dofinansowanie na to zadanie.
– Dlaczego trzykrotnie z rzędu wybory wygrywał kiedyś Jakubiec? Odpowiedź wydaje się prosta. W każdej kadencji realizował inwestycje, które zmieniały miasto. Zmodernizował szkoły, centrum Krasnegostawu, przebudował Krasnostawski Dom Kultury, stadion i to zapewniało mu zwycięstwo. W trakcie kadencji Roberta Kościuka, poza kilkoma osiedlowymi drogami, nie było natomiast takich inwestycji, które przede wszystkim rzucałyby się w oczy i miałyby wpływ na rozwój miasta oraz poprawę jakości życia mieszkańców. A ruszyć z budową mostu i innych przygotowywanych projektów nie zdążył – podkreśla jeden z samorządowców.
„Szalona” kadencja
Burmistrz Kościuk wyborczej porażki upatruje w tym, że przyszło mu zarządzać miastem w czasie wielu gwałtownie pojawiających się wydarzeń, takich jak pandemia, wojna na Ukrainie, kryzys energetyczny, czy galopująca inflacja. Można wywnioskować, że w pewnym stopniu była to „szalona” kadencja.
– Niewątpliwie był to też czas intensywnych działaniach na wielu polach. Skupialiśmy się nad poprawą jakości infrastruktury drogowej, kanalizacyjnej, oświatowej, w zakresie bezpieczeństwa mieszkańców, czy też zaprojektowaniu i pozyskaniu funduszy na długo oczekiwaną, kluczową inwestycję związaną z budową nowej przepraw mostowej – mówi R. Kościuk.
Burmistrz zaznacza, że w kończącej się kadencji miasto skupiło się również na przygotowaniach wielu dokumentów strategicznych, które są przysłowiową mapą drogową – wskazaniem kierunków rozwoju miasta na wielu płaszczyznach jego funkcjonowania. – Podsumowując, był to czas wielu wyzwań i trudnych decyzji – uważa Robert Kościuk. – Wynik wyborów jednak wskazał, że mieszkańcy oczekują czegoś zupełnie innego niż te kwestie, które wymieniłem. I pod tym względem mogę być zaskoczony. Demokracja na tym właśnie polega, że przy urnach ludzie oceniają pracę włodarzy, ale decydują również o swoich późniejszych losach. Osobiście szanuję wyniki wyborów.
Póki co Robert Kościuk nie wie, czym będzie zajmował się, gdy odejdzie z urzędu (nim został burmistrzem prowadził spory biznes – przyp. aut.). 30 kwietnia będzie ostatnim dniem jego pracy na stanowisku burmistrza. – Za wcześnie mówić o tym, co będę robił i jakie mam plany na przyszłość. Najbliższy czas niewątpliwie poświęcę swojej rodzinie – dodaje.
Mieszkańcy chcieli zmian!
Nowo wybrany burmistrz Daniel Miciuła, który dotąd prowadził własną, prężnie rozwijającą się firmę handlującą m.in. sprzętem pożarniczym, uważa, że wynik drugiej tury wyborów i znacząca przewaga nad Kościukiem, świadczy o tym, że mieszkańcy Krasnegostawu opowiedzieli się za zmianami, a także o tym, że mu zaufali. – Wyborcy docenili moją autentyczność i pełną zaangażowania postawę. Na szczęście nie dali się nabrać na insynuacje i oszczerstwa wygłaszane pod moim adresem, a także na reżyserowaną „debatę”, zorganizowaną przez urzędującego burmistrza – mówi.
Daniel Miciuła pracę w ratuszu oficjalnie rozpocznie 6 maja. Jakie ma plany na początek? – W pierwszej kolejności zamierzam przyjrzeć się budżetowi miasta, kondycji spółek, a także ocenić funkcjonowanie samego urzędu i pracę moich nowych podwładnych. Jeśli dostrzegę potrzebę zmian, z pewnością nie zawaham się je wprowadzić. Chcę również spotkać się ze wszystkimi radnymi, aby omówić przyszłą współpracę – wyjaśnia.
Nie wiadomo, kto będzie zastępcą Daniela Miciuły. Doświadczeni samorządowcy uważają, że nowy burmistrz powinien wziąć sobie do pomocy np. Dariusza Turzynieckiego, który był już sekretarzem i wiceburmistrzem Krasnegostawu i ma ogromną wiedzę samorządową. Wspomina się również o Andrzeju Jakubcu.
– Niebawem ogłoszę i powołam swojego zastępcę – mówi Miciuła. – Nie chcę jeszcze zdradzać personaliów, natomiast mogę powiedzieć, że będzie to osoba, do której mam pełne zaufanie, a ponadto mająca doskonałe predyspozycje i kompetencje do pracy w samorządzie – dodaje.
Miciuła przede wszystkim będzie musiał znaleźć wspólny język z radnymi. W radzie miasta zdecydowaną przewagę mają „Krasnostawianie”, którym z PZK, zwłaszcza z jego najbardziej rozpoznawalnymi działaczami: Jakubcem, Turzynieckim, czy Nowosadzkim w ostatnich latach było nie po drodze, a dodatkowo poróżniło ich poparcie udzielone przez „Krasnostawian” Kościukowi.
„Krasnostawianie” próbując jeszcze przed drugą turą złagodzić swoje stanowisko ustami swojego lidera Marcina Wilkołazkiego zapowiedzieli jednak, że są gotowi współpracować z nowo wybranym burmistrzem bez względu na to, kto z nim będzie. Z kolei, jak już wspomnieliśmy, nowy burmistrz kiedyś kandydował z „Krasnostawian” do rady więc pewnie osobiście zna się z ludźmi ze Stowarzyszenia i być może łatwiej mu będzie z nimi współpracować. (d)