Liceum rozsypie się?

Wójt Dubienki, mimo uchwały rady gminy, nie zgodziła się na przejęcie powiatowego liceum. Teraz przerzuca się ze starostą odpowiedzialnością za zamieszanie, na którym straciła szkoła. Bo liceum nie zdąży przeprowadzić tegorocznego naboru do pierwszej klasy. Gminni radni podobno chcą wyciągnąć wobec wójt konsekwencje. A co stanie się ze szkołą?

W lutym br. pisaliśmy, że liceum w Dubience jest uratowane, bo gmina dogadała się z powiatem i przejmie szkołę. W eter poszła informacja, że powiat będzie dokładał przez trzy lata do funkcjonowania szkoły. Wójt Krystyna Deniusz-Rosiak mówiła, że cieszy się, że szkoła nie zostanie zlikwidowana, ale jednocześnie jest przerażona, jak wpłynie to na finanse małej gminy. Chyba od początku nie leżał jej pomysł przejęcia liceum, który forsowali gminni radni z opozycyjnego PSL – rzekomo za namową starosty.

Chociaż Rada Gminy Dubienka, w której opozycja ma większość, przegłosowała przejęcie liceum, to wójt nie podpisała porozumienia ze starostą.

– Radni chcieliby wszystko: liceum, fundusz sołecki, dopłaty do wody. Tylko, że budżetu na to nie mamy – mówi wójt. – Ja nie zaryzykuję, żeby za rok mieć komisarza w gminie, a tak by się to skończyło.

Wójt twierdzi też, że pierwotne ustalenia dotyczące przekazania liceum różniły się od tego, co znalazło się na piśmie.

– Starosta najpierw dużo naobiecywał, a potem się okazało, że niewiele z tego zostało – mówi wójt. – Miała być sprzedaż majątku z bonifikatą 99-procentową albo za przysłowiową złotówkę, powiat miał pokryć koszty uśrednień nauczycieli, ale się z tych obietnic wycofał. Zaproponował nam użyczenie nieruchomości, więc gdybyśmy nie podołali prowadzeniu szkoły, musielibyśmy ją zwrócić. Ale jednocześnie zastrzegł aż trzyletni okres wypowiedzenia.

Powiat przekonuje, że chciał pójść gminie na rękę, wspierać finansowo przez trzy lata i przekazać warty miliony majątek.

– Musimy anulować nasze uchwały o przekazaniu szkoły i będziemy zmierzać do jej wygaszania – mówi Jerzy Kwiatkowski, wicestarosta chełmski. – Nie mamy do nikogo pretensji, ale treść porozumienia była ustalana i akceptowana przez obie strony. Szkoda, że doszło do zamieszania, bo nowy organ miał przejąć szkołę i przeprowadzić nabór do pierwszej klasy. Wiem, że dużo ludzi z gminy włączyło się w przekonywanie pani wójt do zmiany decyzji, ale nie udało się.

Na zamieszaniu traci szkoła, która nie zdąży przeprowadzić naboru do pierwszej klasy. – Nie byliśmy stroną w całym tym procesie i nie wiemy, o co tak naprawdę chodzi – mówi Kazimiera Ciupa, dyrektor LO w Dubience. – Do pewnego momentu wszystko szło w dobrym kierunku. A teraz taki zwrot. Złożyliśmy już do kuratorium arkusz organizacyjny na kolejny rok szkolny, który uwzględniał nawet uwagi pani wójt. Wygląda na to, że w sierpniu wszystko trzeba będzie zmieniać. Bo jeśli nie uda się przeprowadzić naboru, to czekają nas ograniczenia etatów i godzin.

Chociaż urzędnicy z powiatu wiedzą, że kuratorium nie zgodzi się, aby organ prowadzący przeprowadził nabór, zdają sobie sprawę, że zanim zapadną decyzje, skończy się rok szkolny i z naboru i tak nic nie wyjdzie.

Wójt mówi, że skoro starosta dysponujący wielomilionowym budżetem sam nie jest w stanie poprowadzić liceum, to nie powinien dziwić się, że mała i biedna Dubienka temu nie podoła. – Poza tym skoro jest tylu zwolenników utrzymania szkoły wśród radnych, rodziców i nauczycieli, to teraz będą mieli czas na to, żeby powołać stowarzyszenie i ratować szkołę – mówi wójt.

Faktycznie z takim pomysłem do powiatu zwróciła się dyrektor K. Ciupa. – Rozważymy każdy pomysł – mówi wicestarosta Kwiatkowski.

Zamieszanie ze szkołą zaogni i tak narastający konflikt wójt z opozycją w radzie gminy. Podobno radni nie zamierzają pozostawiać tak sprawy i przebąkują nawet o referendum w sprawie odwołania wójt. (bf)

News will be here