Martwy bocian utknął w gnieździe. Nikt się nie kwapi, by go zdjąć

Mieszkańcy Gotówki w gminie Ruda-Huta jeszcze przed świętami zaalarmowali nas, że z gniazda na słupie energetycznym zwisa skrzydło martwego bociana. Z prośbą o pomoc w usunięciu truchła zwrócili się do zakładu energetycznego i urzędu gminy. Na razie bezskutecznie.

– W środę zauważyliśmy bezwładnie zwisające skrzydło. Nie wiemy, czy ptak był chory, czy najadł się czegoś, co mu zaszkodziło. Najprawdopodobniej była to samica – zdążyła znieść jajka, ale, jakby coś przeczuwała, wyrzuciła je z gniazda. Drugi z bocianów próbuje wypchnąć truchło, ale bez skutku – relacjonują mieszkańcy.

Zgłosili sprawę do urzędu gminy i zakładu energetycznego, przekonani, że ktoś podejmie interwencję.

– W zakładzie energetycznym powiedzieli, że mogą jedynie wyłączyć prąd na czas prac, ale za usunięcie zwłok odpowiedzialna powinna być gmina. Gmina natomiast tłumaczy, że nie ma odpowiedniego sprzętu i musiałaby wynająć specjalistyczną firmę, co wiąże się z kosztami – mówią mieszkańcy.

Obawiają się też, że martwy bocian może stwarzać zagrożenie sanitarne.

– Zrobiło się ciepło, a martwy bocian leży w pełnym słońcu. Zaczyna cuchnąć. Czy naprawdę nikt nie może zareagować? – pytają z frustracją.

Urzędnicy gminni przyznają, że sytuacja jest kłopotliwa i niecodzienna.

– Gmina nie dysponuje sprzętem do pracy na wysokościach. Konieczne byłoby wynajęcie specjalistycznej firmy, co generuje koszty. Przyroda rządzi się swoimi prawami. Za parę dni bocian na pewno spadnie i wtedy będzie można go uprzątnąć. W sytuacji, gdy musimy wybierać czy ważniejsze jest oddanie psa do schroniska czy sterylizacja dwóch kotek, trudno uzasadnić takie wydatki – tłumaczą.

Dodają, że inaczej zareagowaliby, gdyby zwierzę było żywe i wymagało pomocy.

– Wtedy działamy – odławiamy, przekazujemy do leczenia. Ale tutaj interwencja byłaby trudna do przeprowadzenia. Słup należy do PGE, która ma odpowiedni sprzęt. To im byłoby znacznie łatwiej działać. Jeśli chodzi o zaangażowanie straży pożarnej, uważamy, że to nie jest jej zadanie. Owszem, czasem prosimy ich o pomoc przy gniazdach szerszeni, ale wtedy, gdy zagrażają zdrowiu lub życiu ludzi – mówią urzędnicy.

Z pytaniem o możliwość działań w tej sprawie zwróciliśmy się do PGE. Czekamy na odpowiedź.

W Święta, jak przekazali nam mieszkańcy, martwy bocian nadal znajdował się w gnieździe. (w)