Multimedalista z Włodawy

13 marca w Toruniu odbyły się 30. Halowe Mistrzostwa Polski Masters połączone z 4. Halowymi Mistrzostwami Polski Lekarzy oraz z 2. Halowymi Mistrzostwami Polski Dziennikarzy w lekkiej atletyce. Reprezentant Włodawy, Tomasz Rysio, przywiózł z imprezy aż trzy medale, w tym dwa złote i srebrny!

Tomasz „Rychu” Rysio z Włodawy rywalizację i sport ma we krwi. Nie tak dawno był jednym z czołowych zawodników w kraju startujących w Pucharze Polski Supermoto, dzisiaj motocykl poszedł w odstawkę, a Rychu oddał się swojej młodzieńczej miłości, czyli lekkiej atletyce. Na tym polu również odnosi wielkie sukcesy. Właśnie został podwójnym Mistrzem Polski Masters w skoku wzwyż oraz sprincie na 60 m, a do trzeciego złota zabrakło mu ledwo 3 centymetrów, choć mówi, że srebro też jest dla niego fantastyczne, tym bardziej, że poprawił swój rekord życiowy.

– Do mistrzstw byłem dobrze przygotowany – opowiada Tomasz. – Razem z trenerem Andrzejem Wysokińskim wprowadziliśmy zimą trening siłowy, który miał mnie ogólnie wzmocnić. Wszystkie sprawdziany wskazywały, że trening idzie w dobrą stronę i poprawiam się z sesji na sesję. Wydłużyliśmy także rozbieg do skoku w dal, aby tuż przed belką osiągnąć jeszcze większą prędkość.

Niestety, na zawodach w Łodzi dwa tygodnie przed najważniejszym startem doznałem kontuzji mięśnia dwugłowego uda. Zaczęła się walka z czasem. Na szczęście we Włodawie mamy Centrum Medyczne Solmed posiadające nowoczesne zaplecze diagnostyczne, gdzie udałem się na różnego rodzaju zabiegi.

Skorzystałem także z pomocy gabinetu Zdrowy Dotyk. Muszę przyznać, że zabiegi przyniosły zamierzony efekt. Ostatni trening przed wyjazdem do Torunia wykonałem praktycznie „na Maksa”, nie odczuwając żadnych dolegliwości! W Toruniu zgłoszony byłem do trzech konkurencji – biegu na 60 m, skoku w dal oraz skoku wzwyż. Dzień rozpocząłem sprintem. Mimo 20-minutowego opóźnienia konkurencji nie zgubiłem koncentracji i bardzo dobrze wyszedłem z bloków startowych.

O wygraną walczyłem do samego końca. Widziałem kątem oka, że rywal z toru drugiego idzie ze mną „łeb w łeb” Tuż przed samą metą postanowiłem zrobić wypad barkami, który był na tyle skuteczny, że bieg wygrałem o jedną setną sekundy, ustanawiając przy tym swój rekord życiowy. Po godzinie przerwy zacząłem rozgrzewkę do skoku w dal. Tej konkurencji obawiałem się najbardziej, bo właśnie w skoku w dal, dwa tygodnie temu nabawiłem się kontuzji.

Pierwsza próba była spokojna. Chciałem sprawdzić czy noga ma się dobrze. Ze skoku na skok latałem coraz dalej. Walka o zwycięstwo była bardzo wyrównana. Niestety, w przedostatniej próbie poczułem ból w łydce nogi odbijającej i postanowiłem odpuścić ostatnie skoki. Pierwsze miejsce przegrałem zaledwie o 3 cm, ale to była dobra decyzja. Cieszyłem się również z kolejnego rekordu życiowego. Mogłem teraz skupić się na mojej ulubionej konkurencji, czyli skoku wzwyż.

Po kilkugodzinnej przerwie rozpocząłem kolejną rozgrzewkę. Tutaj nie oczekiwałem fajerwerków i kolejnego rekordu życiowego. Próby mimo wszystko były całkiem niezłe, pozwoliło mi to na zajęcie 1 miejsca. Na pewno na letnie Mistrzostwa Polski będziemy chcieli wydłużyć rozbieg do tej konkurencji. Obecnie skaczę tylko z 6 kroków biegowych, czyli praktycznie z miejsca.

Jednak trener podchodzi spokojnie do tematu. Prawdziwe skakanie ma zacząć się za dwa lata, więc mamy jeszcze trochę czasu. Teraz czeka mnie okres około 2-tygodniowego roztrenowania. Potem zaczynamy przygotowania do sezonu letniego. Jako ciekawostkę dodam, że po całym dniu zawodów zegarek pokazał mi 25,5 km przebytego dystansu, więc taki start to naprawdę ogromne obciążenie dla organizmu – podsumowuje T. Rysio. (bm, fot. Julia Truszczyńska)

News will be here