Nauczanie lepsze z kanapy

Wraca temat prowadzenia przez nauczycieli zajęć on-line sprzed szkolnych komputerów. Chełmska radna – polonistka kolejny raz z rzędu prosi władze miasta, by pozwolono im nauczać z domów, bo boją się wirusa. A przecież prawie wszyscy zostali zaszczepieni. A w szkołach, w których nauczyciele prowadzą lekcje z placówek, jakość nauczania się poprawiła. – Odkąd nauczyciele wrócili do szkół, dzieci faktycznie się czegoś uczą – komentują rodzice.

Rok temu, gdy po raz pierwszy zamknięto szkoły i wprowadzono nauczanie na odległość, część nauczycieli z tego powodu zgrzytała zębami. Skarżyli się, że zużywają własną energię, korzystają z prywatnych laptopów, drukarek i skanerów, siedzą do późnych godzin wieczornych przed ekranami i ciągle odbierają telefony od rodziców. Z kolei wielu rodziców mówiło, że musieli przejąć rolę nauczyciela, bo ten co dzień słał tylko kolejne wiadomości z tematami do przeanalizowania.

Odpowiedzią na te niekończące się lamenty z obu stron miało być wprowadzenie – wraz z drugą falą pandemii i ponownym zamknięciem placówek – zdalnej nauki, prowadzonej z budynków szkół. Wówczas jednak część nauczycieli stanęła okoniem, mówiąc, że nie chcą przychodzić do szkół – mimo że bez uczniów – bo boją się wirusa.

Teraz prawie każdy z nich (w lutym) został zaszczepiony. Ci nauczyciele, którzy odmówili, zrobili to na własne ryzyko. Dlaczego więc kolejny raz na posiedzeniu komisji oświaty, kultury i sportu powraca temat lekcji on-line i rzekomych obaw pedagogów? Czyżby niektórzy nauczyciele wolą sobie siedzieć w domu, bo zdalna praca ze swojej kanapy może być krótsza i znośniejsza od całoetatowego przesiadywania w szkole?

– Czy w obecnej sytuacji epidemicznej, przy rosnącej liczbie zachorowań, jest szansa, aby wszystkim nauczycielom dać możliwość prowadzenia zajęć z miejsca zamieszkania? – dopytywała w czwartek (25 marca), po raz kolejny już, radna Elżbieta Ćwir, nauczyciel języka polskiego w II LO w Chełmie. I po raz kolejny odpowiedzialna za chełmską oświatę wiceprezydent Dorota Cieślik odprawiła ją tym samym stwierdzeniem: – Te decyzje należą do dyrektorów szkół.

Rodzice natomiast zdecydowanie wolą, gdy nauczyciele uczą ze szkół. Jest znacznie mniej skarg na jakość zdalnego nauczania prowadzonego z placówek, w porównaniu z czasem, gdy nauczyciele uczyli z domów. – W przypadkach, gdy nauczyciel prowadzi lekcje ze szkoły widać większe zaangażowanie, bo inaczej spędza się czas w miejscu pracy i pewnymi rzeczami nie można się zajmować – mówią rodzice . – Nie rozumiemy dlaczego zaszczepiony nauczyciel miałby prowadzić lekcje z domowej kanapy, zajmując się w międzyczasie domowymi obowiązkami…

Końca sporu nie widać i zapewne dyskusja potrwa do końca zdalnego nauczania. Szkoda tylko dzieci. I oczywiście tych nauczycieli, którym jednak zależy na dobru ucznia i nie awanturują się o zwrot za używanie prywatnego laptopa, prywatnego prądu i prywatnej… kanapy, a swoje obowiązki traktują z zaangażowaniem. (er)

News will be here