W związku ze sprawą sądową opozycja z powiatu chełmskiego wnioskuje o zawieszenie starosty i wicestarosty w obowiązkach. Argumentuje to tym, że oskarżeni włodarze powiatu mają teraz możliwość wpływania na świadków. Pod pismem nie podpisali się jednak wszyscy. Tomasz Szczepaniak z G9 uważa, że reagować w tej sprawie – i to już dawno – powinny instytucje państwowe, które są do tego powołane, tj. wojewoda, prokuratura i sąd, a nie radni. A wicestarosta mówi, że opozycji brakuje argumentów.
Sprawa dotyczy cichej inwestycji w Wierzbicy, która wypłynęła w 2021 roku. Starosta Piotr Deniszczuk wybudował drogę na terenie Spółdzielni Mieszkaniowej w Wierzbicy. Najpierw się tym pochwalił. Potem bagatelizował. A na końcu zaprzeczał, że powiat zapłacił za inwestycję. Budowa drogi to oczywiście nic złego, a mieszkańcy spółdzielni i Wierzbicy cieszą się z nowego asfaltu. Sęk w tym, że o inwestycji nie wiedzieli radni powiatu, a zgodnie ustawą o samorządzie powiat nie mógł przeznaczyć publicznych pieniędzy na inwestycję na prywatnym terenie, a takim jest spółdzielnia mieszkaniowa. Wystarczyło przyznać się do błędu, kiedy sprawa wyszła na jaw. Ale starosta szedł w zaparte, wciągając w to wicestarostę, urzędników i kierownika budowy firmy, która wylewała asfalt. Postępowanie dłużyło się bardzo w prokuraturze, ale ostatecznie trafiło do sądu. Starosta i wicestarosta zostali oskarżeni o działanie na szkodę powiatu chełmskiego, poświadczenie nieprawdy w dokumentach oraz nadużycie uprawnień. Z zarzutów oczyszczono dyrektora wydziału infrastruktury. Ale kłopoty i zarzuty ma nadal kierownik budowy.
Sprawa w sądzie też nie idzie zgodnie z zaplanowanym trybem. Ustalone na pierwszym posiedzeniu terminy były kilka razy przekładane zanim odczytano akt oskarżenia. Niektórych już na etapie śledztwa w prokuraturze zastanawiało, w jakiej sytuacji i pod jaką presją są świadkowie, którzy są pracownikami starostwa. Jak mają zeznawać w sprawie przeciwko swojemu pracodawcy? Przypominali sprawę starosty i wicestarosty hrubieszowskiego sprzed kilku lat, których prokuratura zawiesiła w czynnościach służbowych. Obaj mieli podobne zarzuty – fałszowania dokumentów i przekroczenia uprawnień. Zawieszenie ucięło spekulacje o możliwości wykorzystania podległości służbowej i wpływania na zeznania świadków. W chełmskim przypadku tak się nie stało. Czy to stąd pismo opozycji do prokuratury?
Pod koniec kwietnia radni złożyli wniosek o zastosowanie środka zapobiegawczego wobec starosty Piotra Deniszczuka i wicestarosty Jerzego Kwiatkowskiego „w postaci zawieszenia samorządowców w obowiązkach służbowych”. W uzasadnieniu radni powołują się na przepisy kodeksu postępowania karnego, który daje możliwość zawieszania w obowiązkach na czas trwania postępowania, w celu zapewnienia prawidłowego toku postępowania, lub kiedy istnieje obawa, że oskarżony będzie nakłaniał do składania fałszywych zeznań lub wyjaśnień i że „środek ten powinno stosować się w szczególności wtedy, gdy popełnienie przestępstwa pozostaje w związku z wykonywanymi przez oskarżonego czynnościami służbowymi lub działalnością zawodową”.
Radni podnoszą we wniosku, że obawiają się „utrudniania w bezprawny sposób postępowania karnego (…) tj. zacierania dowodów przestępstwa, ponowienia przestępstwa lub nagminnych nieobecności w posiedzeniach Sądu wstrzymujących czynności procesowe w procesie karnym”. Przytaczają także wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego, który stwierdził bezczynność starosty. A chodziło o brak odpowiedzi na pytania dotyczące wykorzystywania przez radnych samochodów służbowych starostwa do prywatnych wyjazdów.
„Odsunięcie oskarżonych od działalności, w związku z którą dopuścili się przestępstwa, stwarza gwarancję, że nie mając dostępu do sfery dotychczasowej aktywności, nie usuną dowodów przestępstwa, nie piastując stanowiska nie zniszczą dokumentów stanowiących dowód przestępstwa lub nie będą negatywnie oddziaływali na świadków będących ich podwładnymi ani nie popełnią przestępstwa związanego z zajmowanym stanowiskiem, wykonywanym zawodem, prowadzoną działalnością” – kończą pismo do prokuratury.
Pod wnioskiem podpisało się sześcioro radnych opozycji: Andrzej Dzirba i Marcin Łopacki (PSL), Radosław Rakowiecki, Agata Radzięciak, Jarosław Wójcicki, Iwona Wołoszkiewicz (G9). Nie ma tam podpisu Tomasz Szczepaniaka z G9. Jego zdaniem radni nie są od tego, żeby wyręczać organy państwa. – Taką decyzję z automatu, i to już dawno, powinny podjąć prokuratura albo sąd, a wnioskować o to może też wojewoda, a radni powinni się zajmować innymi sprawami – uważa.
Wicestarosta Jerzy Kwiatkowski mówi, że opozycji brakuje jakichkolwiek racjonalnych argumentów. – Wszystkie dokumenty zostały już wcześniej zabezpieczone w toku postępowania przez prokuraturę, więc występowanie dzisiaj z takim wnioskiem jest bez sensu. Trwa proces, który ma wyjaśnić sprawę. To nie radni opozycji nas wybierali i nie oni powinni nas odwoływać – mówi. (bf)