Osiem dni bez prądu

Pani Marianna przez osiem dni miała odcięty prąd. Była przekonana, że zalega z opłatami. – Ósmego dnia podłączyli mi prąd, choć nie zapłaciłam ani złotówki. Wygląda na to, że miałam nadpłatę i w ogóle nie powinni mi tego prądu odcinać. Co za chaos – mówi pani Marianna.

W artykule pt. „Bez prądu i nadziei” opisaliśmy historię pani Marianny, chełmianki, której odcięto prąd. Kobieta mieszka w jednej z kamienic przy ul. św. Mikołaja w Chełmie. Żyje samotnie, utrzymując się z 680 zł emerytury, które na niewiele wystarcza. Pani Marianna była załamana, bo odcięto jej prąd. W zakładzie energetycznym tłumaczyli, że to dlatego, iż zalegała z opłatą. Pani Marianna ze łzami w oczach opowiadała o tym, jak siedzi w mieszkaniu w kurtce, po ciemku. Żywność z lodówki przechowywali jej sąsiedzi. Nasz artykuł wywołał duże emocje wśród czytelników. Ludzie dzwonili do redakcji i pisali na Facebooku „Nowego Tygodnia”, że gotowi są zorganizować zbiórkę i opłacić zaległości chełmianki. W międzyczasie pani Marianna poinformowała naszą dziennikarkę o tym, że po ośmiu dniach w końcu podłączono jej prąd.

– Gdy po raz kolejny stawiłam się w zakładzie energetycznym z pytaniem, jak ostatecznie wygląda moja sytuacja poinformowano mnie, że długu już nie ma, więc jeszcze tego samego dnia prąd zostanie mi podłączony. Zdziwiłam się, bo przecież nic nie wpłacałam. Mówiłam pani w obsłudze, że w portfelu mam trzydzieści złotych i nie uiszczałam żadnych należności. Dopytałam czy w takim razie doszło do jakiejś pomyłki i może ja wcale nie miałam żadnych zaległości tylko raczej nadpłatę.

Nie dostałam ostatecznej odpowiedzi, ale tego samego dnia wieczorem przyszli panowie i podłączyli mi z powrotem prąd. Pani z obsługi mówiła coś, że to kosztuje ponad sto trzydzieści złotych, ale żadnej faktury za ponowne podłączenie prądu nie otrzymałam. Gdy otrzymam, to nie zamierzam tego płacić, bo z jakiej racji? Skoro nie z mojej winy doszło do tego całego zamieszania. Nie rozumiem, jak mogło do takiej sytuacji dojść. Przez osiem dni żyłam bez prądu w przekonaniu, że zalegam z opłatą. Chodziłam ze świeczką, ładowałam telefon u sąsiadów. Jedyna pozytywna wiadomość jest taka, że w końcu zainstalowano mi licznik przedpłatowy i teraz sama mogę kontrolować sytuację.

Próbowaliśmy wyjaśnić tę sytuację w PGE Dystrybucja S.A.

– 18.10.2018 odbiorcę wyłączono na wniosek Spółki Sprzedażowej, ponadto na ten sam wniosek 26.10.2018 odbiorcę podłączono i 06.11.2018 odbiorcy zainstalowano licznik przedpłatowy – informuje Anna Sierkowska-Szuper z PGE Dystrybucja S.A. – W kwestii zawierania i zmian umów na dostawę energii elektrycznej oraz wszelkich rozliczeń i płatności, informujemy, że od roku 2007, zgodnie z zapisami prawa energetycznego, nastąpił rozdział działalności dystrybucyjnej i obrotowej i od tego czasu kwestie te nie należą do zakresu działalności PGE Dystrybucja S.A.

Sprawami zawierania i zmian umów na dostawę energii elektrycznej zajmują się spółki Obrotu wybrane przez odbiorców energii elektrycznej. Całość rozliczeń i wszystkie rozmowy Pani, o której mowa załatwiała w BOK w Chełmie, ponieważ tam podpisała umowę na dostarczanie energii elektrycznej. Należy skontaktować z tą placówką w celu wyjaśnienia zaistniałej sytuacji.

Na przesłane drogą elektroniczną do rzecznika prasowego PGE Obrót pytania nie dostaliśmy w ubiegłym tygodniu odpowiedzi. Pani Marianna jest wdzięczna wszystkim tym, którzy gotowi byli jej pomóc.

– To bardzo miłe, że ludzie gotowi są bezinteresownie pomóc, jestem za to wdzięczna – mówi pani Marianna. – Prąd został mi podłączony, więc nie byłabym w stanie wziąć od nikogo żadnych pieniędzy. Lepiej już wpłacić na leczenie chorych dzieci. One bardziej potrzebują wsparcia. (mo)

News will be here