Pełnomocniczka z kapelusza

Kamila Grzywaczewska

W PiS trwa szukanie winnych parlamentarnej porażki i wymiana okręgowych pełnomocników. W okręgu nr 18, obejmującym byłe województwo chełmskie, nowym pełnomocnikiem została niespodziewanie Kamila Grzywaczewska. Zastąpiła Ryszarda Madziara, który z drugiego miejsca na liście nie potrafił zdobyć mandatu posła.

Roszady w PiS trwają w najlepsze. Po zmianach na szczeblu warszawskim przyszedł czas na żegnanie się ze stanowiskami partyjnymi na szczeblach wojewódzkich i okręgowych. W województwie lubelskim na lidera i rozdającego karty wyrósł obecny minister edukacji – Przemysław Czarnek. Pewnie zdobył w Lublinie mandat posła z wynikiem ponad 120 tys. głosów. I to on zastąpił obecnego marszałka województwa Jarosława Stawiarskiego na stanowisku pełnomocnika partyjnego w okręgu nr 15 „okołolubelskim”. Z kolei przewodniczącą okręgu „chełmskiego” (nr 18) składającego się z miasta Chełm i powiatów chełmskiego, krasnostawskiego i włodawskiego została od 26 października Kamila Grzywaczewska.

Powiedzieć, że to nominacja niespodziewana, to nic nie powiedzieć. I nie chodzi o to, że K. Grzywaczewska ma za sobą – podobnie jak Ryszard Madziar, którego zastąpiła – przegrane wybory. Co prawda osiągnęła dobry wynik, ale jednak nie odebrała mandatu prof. Józefowi Zającowi, który będzie senatorem kolejną kadencję. Ponadto działacze z Chełma mówią nieoficjalnie, że jej wynik był możliwy tylko dzięki temu, że startowała pod szyldem PiS, za którym głosowali mieszkańcy wiejskich gmin, a z jej poparciem w partii wcale nie jest tak, jak się jej wydaje i jak oznajmia wszystkim, bo nie całe środowisko jest jej przychylne.

Kamila Grzywaczewska (43 l.) była dotąd w PiS, z którym formalnie związała się stosunkowo niedawno, działaczką dalekiego planu. Prowadząca pod Urszulinem gospodarstwo rolne nastawione na hodowlę owiec, specjalistka od ochrony środowiska swoją karierę polityczną i zawodową zawdzięczała Beacie Mazurek, liderce chełmskiego PiS, byłej marszałek sejmu, a obecnie europosłance. Najpierw Grzywczewska została szefową terenowej placówki KRUS we Włodawie, a po wyborach parlamentarnych w 2019 roku dyrektorem Krajowego Ośrodka Wspierania Rolnictwa w Lublinie. W ubiegłym roku drogi pań jednak się rozeszły i głośno mówiło się, że Grzywaczewska straci stanowisko. Podobno wybronić miał ją Przemysław Czarnek, nad którego geniuszem i talentami Grzywaczewska od dawna rozpływa się na swoim profilu w mediach społecznościowych. To ponoć również za sprawą ministra edukacji rozpoznawalna dotąd tylko przez włodawskich wyborców szefowa lubelskiego KOWR została kandydatką PiS do senatu w naszym okręgu. Po przegranych wyborach nikt z lokalnych działaczy PiS jednak nie spodziewał się, że to właśnie Grzywaczewska zostanie postawiona na czele okręgowych struktur partii. Nie bez znaczenia miał być tu znowu głos ministra Czarnka.

Chełmscy działacze PiS na nową pełnomocniczkę okręgową kręcą nosem, a i we Włodawie nie brakuje głosów niezadowolenia. Rozczarowani, prosząc o anonimowość, mówią: – Jeszcze kilka lat temu obrażała się na to, że ktoś mówi, że jest sympatyczką PiS-u. A teraz ma kierować tymi, którzy przez ostatnie ponad 20 lat wiernie partii służyli?!

Powątpiewają, czy Grzywaczewskiej uda poprowadzić PiS do spektakularnego zwycięstwa w zbliżających się wyborach samorządowych. – Po wyborach do parlamentu jesteśmy w odwrocie. Trzeba naprawdę zakasać rękawy i tyrać, a nie lansować się. Potrzebujemy kogoś z autorytetem, nazwiskiem, co zmobilizuje ludzie, pociągnie za sobą i działaczy i wyborców – słyszymy od jednego ze „starych” włodawskich PiS-owców.

Niektórzy we Włodawie zastanawiają się, kto najbardziej może obawiać się „wiatru zmian” w PiS. Wskazują, że może to być szef struktur w powiecie włodawskim Wiesław Holaczuk. On to bowiem w wyborach postawił na R. Madziara i, jak się okazało, była to nieperspektywiczna decyzja. A tych, którzy postawili na złego konia, najczęściej spotyka kara. Oczywiście nie oznacza to szybkiej degradacji W. Holaczuka, ale może być początkiem jego znacznego osłabienia we włodawskim PiS, a nawet zapowiedzią strącenia z piedestału lokalnej polityki.

Nie lepiej mówią o niej jej partyjni koledzy z Chełma: – Słyszeliśmy rozpowiadane pogłoski, że już miała być wojewodą lubelskim, wiceministrem rolnictwa, a potem, że zostanie senatorem. A teraz mówi, że ma już zaklepaną jedynkę na liście PiS do sejmiku województwa lubelskiego.

Tak czy inaczej trudno znaleźć w PiS-ie kogoś, kto byłby zadowolony z tej nominacji, zwłaszcza po praktycznie przegranych wyborach parlamentarnych. (pk, bf)