Popyt na wytrzeźwiałkę

Coraz więcej interwencji dotyczących nietrzeźwych, których trzeba przetransportować do izby wytrzeźwień, podejmują chełmscy strażnicy miejscy. Ośrodek Pomocy Osobom Uzależnionym przyznaje, że ruch w interesie jest widoczny.

Na dworze robi się coraz cieplej, czego efektem jest wzmożona liczba interwencji dotyczących nietrzeźwych.

– Wozimy coraz więcej osób do izby wytrzeźwień – przyznają strażnicy miejscy.

Funkcjonariusze są zobligowani przez prawo, aby nie przechodzić obojętnie obok pijanych osób. Wymusza to na nich ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi.

Krzysztof Gocał, dyrektor Ośrodka Pomocy Osobom Uzależnionym przy ul. Reformackiej w Chełmie, przyznaje, że w ostatnim czasie mają więcej „gości” w izbie wytrzeźwień. Z terenu miasta głównie trafiają do nich bezdomni. Pracownicy ośrodka dobrze ich znają, to kilkuosobowa grupa „stałych bywalców”. Czasem tylko znikają na jakiś czas, jak np. jeden pan, który kursuje od Warszawy po Kraków i Świdnik, ale że tu pobiera rentę socjalną, to systematycznie przyjeżdża do Chełma. Bierze pieniądze, idzie w tango, a potem ląduje na noc w wytrzeźwiałce.

– Mamy podpisaną umowę z osiemnastoma gminami. Najdalej, skąd trafiają do nas nietrzeźwi, są położone Werbkowice za Hrubieszowem. Tacy „przyjezdni” pobyt u nas traktują jak lekcję wychowawczą. Kiedy następnego dnia muszą szukać okazji, by wrócić domu albo proszą nas o telefon do bliskich, żeby ktoś po nich przyjechał, mają nauczkę – mówi dyrektor. (pc)

News will be here