„Porwała mnie żona!”

Co za historia! W środku nocy kompletnie pijany funkcjonariusz Straży Granicznej wykręcił numer 112 i w histerycznym tonie krzyczał, że porwała go żona. 34-latek postawił na nogi miejscową policję.

Po godzinie 22 w poniedziałek (21 kwietnia) dyżurny komendy policji odebrał dramatyczne zgłoszenie. Mężczyzna krzyczał przez telefon, że został porwany przez własną żonę; w tle słychać było kobiecy głos. Jednak gdy na miejsce – w gminie Dubienka – przyjechali policjanci, prawda okazała się bardziej niż zaskakująca.

Nie było żadnego porwania. 34-latek wrócił z imprezy tak pijany, że prawdopodobnie nie bardzo wiedział gdzie jest i co się z nim dzieje. Awantura z żoną przerodziła się w kabaret, który ostatecznie przerwali mundurowi.

We wsi huczy aż od plotek. Tym bardziej, że delikwent, który zmyślił własne porwanie i postawił na nogi policję, to funkcjonariusz Straży Granicznej z placówki w Skryhicznynie. Mężczyzna odpowie za czyn z art. 66 kodeksu wykroczeń (bezpodstawne wywołanie alarmu), za co grozi areszt, kara ograniczenia wolności lub grzywna. Pogranicznik, chociaż żenującego występku dopuścił się po służbie, będzie też najpewniej musiał składać z niego meldunek przełożonemu. (p)