Próba sił w ratuszu

Sekretarz miasta Krzysztof Małecki wystosował do przewodniczącej Rady Miejskiej we Włodawie Joanny Szczepańskiej sążniste pismo, w którym wskazuje niedociągnięcia w pracy biura rady i daje do zrozumienia, że winna temu jest przewodnicząca. – To już otwarta konfrontacja – komentują radni.

Otwarty konflikt na linii sekretarz miasta – przewodnicząca rady może być pokłosiem sygnału naszego Czytelnika, który opisaliśmy przed dwoma tygodniami. Włodawianin zwrócił naszą uwagę na fakt, że od ponad pół roku w BIP-ie urzędu miasta nie są zamieszczanie protokoły z sesji rady miejskiej.

Pytana przez nas o powody takich zaległości przewodnicząca Rady Miejskiej we Włodawie Joanna Szczepańska, powiedziała nam, że nie wie, dlaczego protokoły nie są na bieżąco publikowane na stronie internetowej urzędu, przypominając, że protokoły nie muszą być przyjmowane na każdej sesji.

Nieoficjalnie udało się nam jednak ustalić, że powód braku protokołów z sesji może być całkowicie prozaiczny – przedłużająca się absencja chorobowa pracownicy zajmującej się ich spisywaniem. – Jeśli to jest faktyczna przyczyna, to naprawdę przez kilka miesięcy nie może tego rozwiązać przewodnicząca rady mająca do dyspozycji biuro rady lub sekretarz miasta odpowiadający za całość organizacji urzędu? – dziwił się nasz Czytelnik.

Kilka dni po tej publikacji sekretarz miasta Krzysztof Małecki wysłał pismo do przewodniczącej rady wskazujące właśnie ją jako odpowiedzialną za taki stan rzeczy.

W piśmie tym m.in. zestawił liczbę dni, podczas których nieobecna była urzędniczka. Zacytował też przepisy, mówiące o tym, kto jest odpowiedzialny za pracę rady i biura: „Zgodnie z art. 21a.ustawy o samorządzie gminnym przewodniczący rady gminy w związku z realizacją swoich obowiązków może wydawać polecenia służbowe pracownikom urzędu gminy wykonującym zadania organizacyjne, prawne oraz inne zadania związane z funkcjonowaniem rady gminy, komisji i radnych. W tym przypadku przewodniczący rady gminy wykonuje uprawnienia zwierzchnika służbowego w stosunku do pracowników, o których mowa w zdaniu pierwszym”.

Co na to przewodnicząca?

– Nie widzę nic nadzwyczajnego w tym, że sekretarz w ramach swoich uprawnień dokonał niejako kontroli biura rady – mówi Joanna Szczepańska. – Widać, że przy tym się napracował, przedstawiając mi obszerny dokument. A że jest to może nieco niespotykane, to tylko daje sekretarzowi kolejny dowód jego „wyjątkowości”.

Inni radni mają jednak wyraźne odczucie, że na linii sekretarz – przewodnicząca już nawet nie zgrzyta, ale wrze. – Jak inaczej można ocenić pismo, w którym sekretarz implicite oskarża przewodniczącą rady o bałagan w biurze. I do tego publicznie – mówi jeden z rajców. – To niespotykane, by urzędnik zwracał w ten sposób uwagę radnemu, a tym bardziej przewodniczącemu organu, który jest przecież organem kontrolnym dla urzędu.

Według naszego informatora po piśmie sekretarza urzędniczka „od protokołów” pojawiła się w pracy, ale kilka dni później wróciła na zwolnienie lekarskie. Czy zaległości w protokołach udało się nadrobić i czy konfrontacja sekretarza z przewodniczącą rady będzie miała jakieś konsekwencje personalne, pokażą najbliższe tygodnie. (pk)

News will be here