Po wycofaniu się starosty włodawskiego Andrzeja Romańczuka z kandydowania do sejmu z listy Trzeciej Drogi (PSL + Polska 2025), nieoczekiwanie propozycję startu złożył mu PiS. – Wiele rzeczy mnie w życiu zaskoczyło, ale ta oferta przebiła je wszystkie – przyznaje starosta.
Przez wiele tygodni start do sejmu szefa powiatowych ludowców i starosty Anrzeja Romańczuka z pierwszego miejsca na liście najpierw PSL-u, a potem koalicyjnej Trzeciej Drogi wydawał się oczywisty. Im jednak bliżej do wyborów, tym bardziej jego partyjni koledzy zaczęli się go bać i spychać na coraz to niższe miejsca. Ostatecznie Romańczuk podziękował za propozycję kandydowania z trzeciego, czwartego czy piątego miejsca na wspólnej liście Trzeciej Drogi.
Ta wieść szybko się rozniosła i nie minęło kilka dni, a starosta i szef powiatowych struktur ludowców otrzymał propozycję startu do sejmu z okręgu nr 7 (czyli tzw. chełmskiego) z list PiS-u. Propozycja padła od osoby upoważnionej do takich rozmów z ramienia partii rządzącej. Romańczukowi zaproponowano ostanie czyli 24. miejsce na liście. Wbrew pozorom może być to tzw. miejsce biorące. Z tym numerem do sejmu bez problemów dostała się 4 lata temu posłanka z Chełma Anna Dąbrowska-Banaszek. Świadczyć to może z jednej strony o ciągłym poszukiwaniu medialnych kandydatur nawet przez PiS, a z drugiej o tym, że w polityce tak naprawdę nie liczy się program, zasady czy przynależność partyjna, lecz dążenie do władzy za wszelką cenę i znane nazwisko.
Starosta zapytany przez nas o tę propozycję, potwierdził, że ją otrzymał. – Oczywiście byłem ofertą bardzo zaskoczony, ale nawet przez chwilę nie myślałem, by ją rozważać. Uważam, że w życiu trzeba wyznawać jakieś stałe wartości, a po czymś takim nie mógłbym na siebie spojrzeć w lustrze – skomentował. (pk)