Sędzia pochodzący z Rejowca Fabrycznego na medialnej tapecie

Sędzia Jakub Iwaniec, o którym ostatnio głośno w ogólnopolskich mediach w związku z aferę hejterską i postępowaniem o pozbawienie immunitetu, pochodzi z Rejowca Fabrycznego. Za rządów PiS miał duży wpływ na wymiar sprawiedliwości, ale – jak donosi prasa – zaangażował się też w lokalną politykę, pomagając wygrać wybory w rodzinnym miasteczku swojemu znajomemu.

W Sądzie Najwyższym trwa postępowanie dotyczące pozbawienia immunitetu sędziego Jakuba Iwańca. Sędzia miał być zamieszany w tzw. aferę hejterską, którą w 2019 roku ujawnił portal Onet.pl. Celem działań kilkorga sędziów (w tym Iwańca), skupionych wokół byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, miała być dyskredytacja sędziów, którym nie podobała się reforma wymiaru sprawiedliwości wdrażana przez PiS. Sędziowie mieli dostarczać informacje na temat swoich kolegów po fachu, które były wykorzystywane do ataków w mediach społecznościowych.

Po opisaniu afery Piebiak podał się do dymisji. A sędzia Iwaniec musiał rozstać się z ministerstwem sprawiedliwości, do którego był oddelegowany z jednego z warszawskich sądów.

Kiedy w kraju zmieniła się władza, prokuratura wystąpiła do Sądu Najwyższego o uchylenie Iwańcowi immunitetu, by móc postawić mu zarzuty. Chodzi m.in. o ujawnianie danych sędziów z akt osobowych i z postępowań dyscyplinarnych, a także udział w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem było hejtowanie niezależnych sędziów broniących praworządności. Pierwsze posiedzenie odbyło się w grudniu 2024 roku, a kolejne w miniony wtorek, 4 lutego.

Sędzia Iwaniec, którego przedstawia się jako bliskiego współpracownika wiceministra Ł. Piebiaka, miał spory wpływ na wymiar sprawiedliwości za rządów PiS. Angażował się też na lokalnym, samorządowym podwórku. Niedawno „Gazeta Wyborcza” opublikowała obszerny artykuł o tym, jak wyglądała kampania w rodzinnym miasteczku Iwańca, Rejowcu Fabrycznym. „Wyborcza” twierdzi, że sędzia pomagał wygrać wybory znajomemu – Gabrielowi Adamcowi. Gazeta podaje, że przy okazji wyborów pojawiały się nieprawdziwe konta internetowe, które dyskredytowały urzędującego burmistrza, sugerując, że sposób prowadzenia kampanii był nieuczciwy a szkalowanie i dyskredytowanie przeciwnika przypominało sposób działania z afery hejterskiej. (red)