Sprawca zgłosił się do komisariatu policji i przyznał się do popełnienia przestępstwa, a mimo to prokuratura nadal nie zwolniła z aresztu zatrzymanego w tej sprawie męża i ojca – grzmią bliscy aresztanta, walcząc o wolność dla niego. Prokuratura zleca kolejne czynności.
W połowie sierpnia br., o czym wówczas pisaliśmy, kryminalni z chełmskiej komendy wspólnie z funkcjonariuszami straży granicznej przeprowadzili nalot na jedną z posesji w gminie Dubienka. W wyniku przeszukania ujawnili ponad kilogram suszu marihuany oraz nielegalną plantację konopi indyjskich. Do sprawy zatrzymali 41-letniego mieszkańca. Mężczyzna usłyszał zarzut posiadania znacznej ilości środków odurzających, za co grozi do 10 lat więzienia, i trafił do aresztu tymczasowego.
Niedawno skontaktowali się z nami bliscy 41-latka. Twierdzą, że mężczyzna jest niewinny i mają na to dowody. Z ich relacji wynika, że konopie uprawiała inna osoba zamieszkująca ziemię wspólnie z rodziną aresztanta.
„Właściciel konopi zgłosił się do komisariatu policji i złożył wyjaśnienia, przyznając się do popełnionych czynów i oczyszczając z zarzutów niewinnie zatrzymanego. Wskazał również miejsca, gdzie policja znalazła wcześniej rośliny oraz susz. Uczynił to już kilka dni po aresztowaniu, ale mimo tego prokuratura nadal nie zwolniła niesłusznie zatrzymanej osoby” – czytamy w liście do redakcji.
Prokuratura potwierdza, że w sprawie pojawiły się niejasności. Kilka dni temu zlecone zostały dodatkowe przesłuchania. Po nich śledczy podejmą decyzję odnośnie dalszego przetrzymywania w areszcie 41-latka. (pc)