Strażacy-ochotnicy biją na alarm

Zaczęło się na dobre. Trawy w powiecie chełmskim płoną na potęgę. Strażacy-ochotnicy, którzy co rusz otrzymują kolejne wezwania do pożarów, biją na alarm – wypalanie jest zarówno nielegalne, jak i niebezpieczne.

„Jak co roku, przełom zimy i wiosny to czas w którym wzrasta liczba wyjazdów straży pożarnej do akcji gaśniczych związanych z wypalaniem traw. Około 70 proc. tego typu pożarów jest spowodowana świadomym zaprószeniem ognia. Pomimo że wypalania roślinności zabrania m.in. ustawa z dnia 16 kwietnia 2004 roku o ochronie przyrody, przewidując dla sprawcy nawet karę ograniczenia wolności lub grzywny do 30000 zł, nie brakuje ludzi podkładających ogień pod zarośla” – informują członkowie OSP KSRG Wierzbica, którzy w tym roku wyjeżdżali już do gaszenia pożarów traw.

Skalę problemu obrazują dane strażaków dotyczące ostatnich interwencji. Około godziny 18, 23 lutego, trawy zapłonęły w Ignatowie-Kolonii, w bliskiej odległości od posesji. Zaledwie pół godziny po zakończonej akcji gaśniczej strażacy znów wracali w to samo miejsce – trawy płonęły po drugiej stronie drogi. Dzięki szybkiej reakcji sąsiadów, ogień nie rozprzestrzenił się w stronę budynku mieszkalnego. Na miejsce wezwani zostali policjanci do patrolowania okolicy, aby nie dopuścić do kolejnych podpaleń tamtego wieczoru.

Tego samego dnia ktoś podpalił trawy i stare opony w przydrożnym rowie na terenie Kamionki pod Siedliszczem. Dzień później w ogniu stanęło 20 arów w Chojnie Nowym Pierwszym, a kolejnego dnia – 10 arów suchych traw przy DK12 w Chojnie Nowym Drugim. W środę (26 lutego) strażacy-ochotnicy z Siedliszcza interweniowali w miejscowości Wojciechów, Chojnie Nowym Pierwszym i w Romanówce.

Strażacy apelują o rozwagę i przypominają, że wypalanie traw nie przynosi żadnych korzyści, a jedynie stwarza realne zagrożenie dla ludzi, zwierząt i środowiska. – Prawdziwy problem będzie wiosną, bo zapowiada się suchy rok. Policja powinna się tym zająć. Skoro o godzinie 1 w nocy palą się trawy w jednej miejscowości, a potem w kolejnej oddalonej o 500 metrów, to nie jest przypadek. Przecież wystarczy sprawdzić logowania telefonów w tych miejscach – zwraca uwagę jeden ze strażaków. (p, fot. OSP w Siedliszczu)