Szaleniec z Fabrycznego

Wpadł w dziki szał, pociął przedramiona nożem, a potem rzucał się do interweniujących ratowników i policjantów. Uderzał głową o radiowóz. To, co w niedzielny wieczór wyczyniał pijany i pobudzony 34-latek z Rejowca Fabrycznego, przechodzi ludzkie pojęcie.

Pierwsze wezwanie do pobudzonego mieszkańca Rejowca Fabrycznego dyspozytor 112 odebrał około godziny 17:30, w niedzielę (24 kwietnia). Dzwoniła partnerka 34-latka. Ze zgłoszenia wynikało, że mężczyzna leży we krwi po tym, jak pociął nożem oba przedramiona. Na miejsce natychmiast wezwany został zespół ratownictwa medycznego oraz patrol policji.

Zgłaszającej już nie było, a w mieszkaniu interweniujący funkcjonariusze zastali agresywnego mężczyznę, wyraźnie będącego pod wpływem alkoholu. Faktycznie okaleczył sobie nożem ręce, ale rany cięte nie były aż tak głębokie, jak opisywała to kobieta. 34-latek był natomiast bardzo pobudzony, wulgarny i agresywny. Wpadł w szał i nie pozwalał się zbadać ratownikom. Rzucał się do ataku jak dzikie zwierzę, a policjanci nie byli w stanie go spacyfikować. Trzeba było wezwać wsparcie, bo agresor stwarzał zagrożenie dla siebie i innych.

Pod wskazany adres niezwłocznie przyjechały na sygnale kolejne radiowozy. W końcu, po krótkiej szamotaninie, mundurowym udało się obezwładnić mężczyznę i w asyście policji został przewieziony na chełmski SOR. Po badaniach i opatrzeniu ran policjanci zabrali 34-latka do komendy, bo wciąż stwarzał zagrożenie. Jednak nawet perspektywa policyjnej celi niczego nie zmieniła. Mężczyzna uderzał głową o radiowóz i atakował zbliżających się do niego ludzi. Około godz. 20 mundurowi wezwali pogotowie do komendy, by ZRM ponownie zabrał awanturnika do szpitala. Choć ciężko go było utrzymać, ostatecznie udało się ujarzmić agresora, który po raz drugi tego dnia wylądował w szpitalu. (pc)

News will be here