Do tragicznego wypadku doszło dziś przed południem w jednej ze szkół niepublicznych w Chełmie. 9-letnia dziewczynka zadławiła się cukierkiem podczas zajęć. Nie udało się jej uratować.
Zgłoszenie wpłynęło do dyżurnego Komendy Miejskiej Policji, jak poinformowała nadkomisarz Ewa Czyż rzeczniczka prasowa, o godzinie 11:30. Na miejscu okazało się, że 9-letnia uczennica zadławiła się cukierkiem podczas zajęć. Karetka pogotowia natychmiast przetransportowała dziewczynkę na SOR. Niestety, mimo intensywnych wysiłków ratowników medycznych, dziecka nie udało się uratować.
Jak mówią lekarze, dziecko przyjechało do szpitala już w stanie agonalnym. Nie miało szans na ratunek.
Prokuratura Rejonowa w Chełmie wszczęła czynności wyjaśniające dokładne okoliczności śmierci dziewczynki, zlecając wykonanie sekcji zwłok.
Jak ustaliliśmy, dziecko o specjalnych potrzebach miało za sobą operację przełyku. Dziewczynka mogła przyjmować wyłącznie pokarmy płynne lub zmiksowane. Tego feralnego dnia niepełnosprawna 9-latka przebywała w 5-osobowej grupie dzieci pod opieką 3 pracowników Szkoły Niepublicznej „Arka”: 2 nauczycielek i 1 asystenta.
– Czujemy się odpowiedzialni, ale nie dało się temu zapobiec – mówi dyrektor placówki Beata Witamborska. – To był porzeczkowy cukierek, czekoladowy. Nikt jej go nie dał. Julka miała go w plecaku – dodaje.
Z relacji dyrektor szkoły wynika, że dziewczynka od początku zajęć opiekuńczych trzymała plecak w sali i nie chciała go oddać. Gdy niepostrzeżenie wzięła do ust cukierek, nauczycielki miały próbować jej go wyjąć z buzi. – Połknęła go, bo bała się, ze jej zabiorą – tłumaczy Witamborska.
To był moment, dziewczynka pod razu zaczęła się krztusić. – Jedna z opiekunek zaczęła ją reanimować, druga w tym czasie wezwała karetkę, a trzecia zabrała pozostałe dzieci do innej sali – relacjonuje dyrektor.
Po tragicznym zdarzeniu szkoła została zamknięta do końca tygodnia, a dzieciom, rodzicom uczniów i pracownikom zaproponowano pomoc psychologiczną.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu „Nowego Tygodnia”. (p)