Jeden z osadzonych w chełmskim zakładzie karnym wykorzystał moment nieuwagi funkcjonariuszy i uciekł. Gdy strażnicy odkryli, że więźnia nie ma, w jednostce wszczęto alarm.
Zbieg został schwytany, ale dopiero następnego dnia. Mundurowi rozpoznali go na jednej z ulic. Czy ktoś odpowie za niedopilnowanie? Więcej w poniedziałkowym wydaniu „Nowego Tygodnia”.