W opozycji się nie opłaca?

Radni z powiatu chełmskiego debatują nad podwyżkami swoich diet. O tym, że mogą znacznie wzrosnąć, pisaliśmy już pod koniec listopada minionego roku. Zdecydowanych podwyżek nie odczuje tylko… opozycja. Czyżby starosta chciał w ten sposób dopiec swoim oponentom?

Diety chełmskich radnych są niższe niż w sąsiednich powiatach. Szeregowy radny dostaje 900 zł ryczałtu, szefowie komisji i wiceprzewodniczący po 1100 zł a przewodniczący 2250 zł. 1500 zł przysługuje także nieetatowemu członkowi zarządu. Na poniedziałkowej sesji (28 stycznia) radni będą podnosić te stawki.

Według propozycji, która ma być poddana pod głosowanie dieta przewodniczącego rady powiatu wzrośnie zaledwie o 30 zł do 2280 zł. Ale to i tak maksymalna stawka, jaką może otrzymać przewodniczący. O 100 zł miałyby wzrosnąć diety szeregowych radnych.

Na większe podwyżki mogą liczyć radni z funkcjami. Po 1500 zł dostaną szefowie komisji i wiceprzewodniczący rady. Do 2000 zł ma wzrosnąć ryczałt nieetatowego członka zarządu.

– To, co dzieje się w powiecie, to nie tylko praca zarządu, pracowników powiatu, ale także i radnych, a patrząc na to, jakie uposażenia mają radni z sąsiednich powiatów, to byliśmy do tej pory bardzo oszczędni, dlatego będę wnioskował o podniesienie ryczałtów – mówił nam pod koniec minionego roku Piotr Deniszczuk, starosta chełmski.

Sam, podobnie jak jego zastępca Jerzy Kwiatkowski, podwyżek nie dostanie. Mimo że są radnymi, to pracują na etacie w zarządzie i dlatego nie pobierają diet.

Łatwo zauważyć, że najniższe, stuzłotowe podwyżki dostaną radni opozycji. Tak się złożyło, że Tomasz Szczepaniak, Radosław Rakowiecki i Agata Radzięciak z G9 nie pełnią żadnych funkcji w radzie. Podobnie jak Beata Augustynek z PSL, którą starosta dyscyplinuje jeszcze za przedwyborcze „zbliżenie” z opozycją.

Wszyscy pozostali radni mają funkcje, dzięki którym wzrost diet odczują w kieszeni. Każde dodatkowe kilkaset złotych w wydłużonej, bo trwającej teraz pięć lat kadencji daje pokaźną sumę. (bf)

News will be here