Wójtowie mają dość

Wkrótce minie rok od wyboru obecnych władz powiatu włodawskiego. Starosta jeszcze w kampanii zapewniał, że wspomoże w każdy możliwy sposób włodawski szpital. Na razie pompuje kasę w dogorywającą lecznicę, wygłasza płomieniste mowy, które publikuje w internecie i podpada pielęgniarkom, urzędnikom, a ostatnio burmistrzowi Włodawy i wszystkim wójtom gmin powiatu, bo chce „zawłaszczyć” rządową dotację na obronę cywilną i przekazać te pieniądze szpitalowi.

Władze powiatu cały czas podkreślają, że szpital jest dobrem wszystkich mieszkańców. Zabezpiecza nie tylko ich potrzeby medyczne, ale również jest miejscem pracy osób z gmin wchodzących w skład powiatu. To oczywiście prawda, ale nie cała, bo lecznica na wielu płaszczyznach jest niewydolna. Owszem, ma świetną rehabilitację i geriatrię, prowadzi kilka potrzebnych projektów medycznych, ale swojej podstawowej funkcji, którą jest ratowanie życia, praktycznie nie spełnia, bo wszystkie cięższe przypadki czy to z wypadków czy poważnych chorób są odsyłane do szpitali w Chełmie, Lublinie, Łęcznej czy Białej Podlaskiej. Jest to wiedza powszechnie znana, choć żadne władze głośno do tego się nie chcą przyznać.

Do tego dochodzi ogromne, według niektórych źródeł sięgające 60 milionów złotych zadłużenie, a w związku z tym permanentny brak pieniędzy na wypłatę wynagrodzeń. Powiat jako organ prowadzący szpitala tylko w tym roku planuje wpompować w SP ZOZ aż 8 mln zł, które to środki zapewnią jedynie niezagrożone funkcjonowanie lecznicy do końca roku. Ta finansowa „kroplówka” powoduje, że na inne inwestycje, choćby drogowe, nie ma pieniędzy. Takiej kwoty w budżecie nie ma też starostwo, dlatego podejmuje szereg działań, dzięki którym zdobędzie fundusze na ratowanie szpitala. Stąd też plany sprzedaży wojsku pięknie wyremontowanego budynku przy ul. Sztabowej, w którym obecnie mieści się dzienny dom opieki dla seniorów.

Obiekt został zmodernizowany za unijne pieniądze i znakomicie wpisuje się w obecne potrzeby powiatu, który wyludnia się i starzeje w zastraszającym tempie, o czym na każdym kroku wspomina starosta Mariusz Zańko. Niestety, perspektywa rozwoju tego miejsca nie przekonuje powiatowych władz, że warto je zostawić w swoim posiadaniu. Ważniejsze są pieniądze ze sprzedaży, które oczywiście zostaną wpompowane w szpital. Ale nawet taki zastrzyk gotówki nie zagwarantuje, że lecznica przetrwa. Jedynym skutecznym rozwiązaniem (bo na zmiany systemowe liczyć nie można), które może wyprowadzić szpital na prostą, jest mocna i zakrojona na szeroką skalę reorganizacja placówki polegająca na zamknięciu nierentownych oddziałów i zwolnieniu dużej części załogi.

Boją się zdecydowanych kroków

Taka decyzja może się wiązać z politycznym samobójstwem zarządu powiatu, ale gdyby została przeprowadzona z głową i skutecznie i można byłoby pokazać, że zmiany okazały się słuszne, to starosta z kolegami z PiS-u mieliby dużą szansę, by ogłosić się zbawcami powiatu i utrzymać władzę w kolejnej kadencji. Na razie wybierają jednak inne rozwiązanie i z uporem brną w sztuczne podtrzymywanie dogorywającego szpitala. A co najistotniejsze, odpowiedzialnością za fatalną kondycję lecznicy obarczają wszystkich dokoła, tylko nie siebie, choć przed wyborami zapewniali, że mają gotową receptę na problemy SP ZOZ-u. I tak, według M. Zańki, głównym winowajcą jest niewydolny polski system zdrowia, z czym zgadzamy się w całej rozciągłości.

Ale już scedowanie odpowiedzialności na dużo zarabiające pielęgniarki czy ostatnio na niedobrych i nieczułych na krzywdę szpitala wójtów i burmistrza jest co najmniej zastanawiające. Mowa tu o wysłanych do nich pismach, w których starosta apeluje o finansowe wsparcie szpitala (po 40 tys. zł od gmin i 80 tys. zł od burmistrza). Wszyscy wójtowie wyrazili w tej kwestii identyczne stanowisko: skoro powiat realizuje tak mało inwestycji na ich terenie, a nad szpitalem wisi widmo komorniczego zajęcia, to zakup karetki czy innego sprzętu może być przysłowiowym wyrzuceniem kasy w błoto.

– Takie zagrywki odbieramy jednoznacznie – jako klasyczną próbę rozmycia odpowiedzialności za stan szpitala na wójtów i burmistrza – mówią samorządowcy. – A przecież jego organem prowadzącym jest starostwo powiatowe, którego szef, pan Zańko, od dawna twierdził wszem i wobec, że wie, jak uzdrowić tę placówkę. Teraz, gdy spotkał się z naszą odmową, której – jak twierdzi – nie rozumie, rozgłasza, że nie wsparliśmy go w walce o utrzymanie lecznicy, a co za tym idzie, również kilkuset miejsc pracy. To zwykłe populistyczne granie na emocjach i odsuwanie winy od siebie, dlatego przeciwko takim zagrywkom wyrażamy swój stanowczy sprzeciw – wyjaśniają samorządowcy, którzy spotkali się w ubiegłym tygodniu na wieść o kolejnym niepokojącym ruchu starosty.

Dla gmin jedynie ochłapy

Jak się dowiedzieliśmy, Mariusz Zańko ma w planach pozbawić gminy rządowych środków na rzecz w dzisiejszych czasach chyba najbardziej istotną z punktu widzenia mieszkańców, czyli na obronę cywilną. Mowa o kwocie rzędu 2,5 – 3 mln zł, którą do czerwca ma przelać na konto powiatu urząd wojewódzki.

Według ustawy te środki finansowe w formie dotacji celowej powinny być przeznaczone na budowę lub przebudowę budowli ochronnej, organizowanie miejsc doraźnego schronienia dla ludności czy też na zadania własnych jednostek samorządu terytorialnego z zakresu ochrony ludności i obrony cywilnej, np. na budowę ujęć wody pitnej, zakup agregatów, doposażenie jednostek OSP itp. Normalną praktyką w innych powiatach Lubelszczyzny jest, że starostwa zatrzymują dla siebie część tej dotacji, ale zazwyczaj nie więcej niż 20 – 30 procent jej wartości, a resztę proporcjonalnie rozdysponowują na gminy. M. Zańko tymczasem chce lwią część dotacji zatrzymać w powiecie.

– Wiemy, że jego plan jest taki, by kupić jakieś agregaty dla gmin za kilkaset tysięcy złotych, a resztę, czyli ok. 2 milionów zostawić dla siebie z przeznaczeniem na ratowanie szpitala. Jesteśmy w kontakcie z wieloma samorządami gminnymi z całego województwa i takich praktyk nie stosuje się nigdzie.

Uważamy, że jest to z jego strony zadanie nie tylko nieetyczne i niekoleżeńskie, ale być może również naruszające prawo, dlatego z pewnością będziemy w tej sprawie interweniować u wojewody. Mamy już dość traktowania nas w sposób, jakbyśmy byli podwładnymi, a nie równoprawnymi partnerami starosty. Wszelkie zasługi potrafi sobie przypisać jako pierwszy, ale już odpowiedzialność za stan szpitala zrzuca z siebie jak brudny płaszcz, ochlapując przy okazji wszystkich wokół błotem. Czas najwyższy z tym skończyć – zapewniają zgodnie wszyscy wójtowie.

Co ciekawe, do Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego, i nawet w tej samej sprawie, zwrócił się też starosta, pisząc m.in.: – Widząc wiele innych potrzeb na terenie naszego powiatu, w tym potrzeby gmin, apeluję, aby na terenach przygranicznych waga mieszkańca, w ramach której, zgodnie z algorytmem, są przyznawane środki, była wyższa. Mechanizm przyznawania środków powinien uwzględniać krytyczne położenie naszych terenów. Przypomnę tylko, że powiat włodawski i nasze gminy położone są przy trójstyku granic, gdzie po naszej drugiej stronie trwają: wojna pełnoskalowa na Ukrainie i wojna hybrydowa na Białorusi – pisze starosta do wojewody.

– Jednocześnie jestem bardzo wdzięczny za te planowane środki, bo pozwolą one na funkcjonowanie podstawowego podmiotu ochrony ludności, jakim jest szpital powiatowy we Włodawie. Wszystkie planowane zakupy mieszczą się w zakresie podmiotowym programu, gdyż szpital jest najważniejszą częścią infrastruktury krytycznej w systemie ochrony ludności. Uwzględnia to jednocześnie potrzeby wszystkich mieszkańców powiatu, w tym mieszkańców poszczególnych gmin. Informuję, że planowane 3 mln zł, które uzyskamy, planujemy przekazać w kwocie pół mln na potrzeby gmin.

Jednocześnie prosimy o uwzględnianie naszych uwag, gdyż potrzeby organów ochrony ludności w terenie przygranicznym są zdecydowanie większe. Algorytm uwzględniający liczbę mieszkańców jest sprawiedliwy, ale nie uwzględnia ryzyk bezpieczeństwa, które w innej skali występują w terenach przygranicznych, a innej w innych częściach w głębi kraju – czytamy w piśmie skierowanym również do wszystkich wójtów powiatu włodawskiego. – Jak zatem widać, dbamy nie tylko o interes powiatu jako samodzielnego podmiotu, ale również o interes poszczególnych gmin. Nie sposób bowiem zaprzeczyć, że zarówno szpital jest strategicznym dla całego powiatu, a nawet całej Lubelszczyzny z punktu widzenia granicznego położenia, jak i tego, że pieniędzy powinno być przeznaczonych na wschodnie powiaty zdecydowanie więcej – tłumaczy Zańko.

Troski o interes gmin w działaniach starosty nie dostrzegają jednak ich gospodarze. We wtorek (8 kwietnia) wybierają się do wojewody Krzysztofa Komorskiego, by przedstawić swoje racje i walczyć o sprawiedliwy podział środków na obronę cywilną. Czy ich działania okażą się skuteczne, dowiemy się niebawem. (bm)