Wraca temat fotowoltaiki w Holi

Wszystko wskazuje na to, że władze gminy Stary Brus raz jeszcze będą musiały przeprowadzić postępowanie w sprawie wydania pozwolenia na budowę dwóch farm fotowoltaicznych o mocy 60 i 70 MW. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Chełmie uwzględniło protest inwestora i skierowało sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Lubelska firma Kwazar Energy planowała wybudować w Holi dwie farmy fotowoltaiczne. Jedna o mocy 70 MW, a druga o mocy 60 MW. Instalacje miały zajmować powierzchnię znacznie powyżej 100 hektarów. Protest przeciwko tej inwestycji zainicjowało Towarzystwo Miłośników Skansenu Kultury Materialnej i Podlasia w Holi, które jest opiekunem tamtejszego skansenu i organizatorem corocznego jarmarku.

Potem dołączyli do niego niektórzy mieszkańcy i liczne organizacje proekologiczne. Jak przyznaje wójt Patrycja Zińczuk, protesty składali mieszkańcy nie tylko gminy czy powiatu włodawskiego, ale też osoby z Łodzi czy Wrocławia, które nawet nie mają pojęcia, gdzie Hola leży.

Wniosków tych było jednak tak dużo, że władze gminy się ugięły i stanęły nie po stronie inwestora, a po stronie ludzi, w efekcie nie wydając tzw. decyzji środowiskowej dla tej inwestycji. Właściciel firmy z taką decyzją się nie zgodził i skierował sprawę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Chełmie. Organ ten we wtorek (11 lutego) wydał postanowienie, na mocy którego podtrzymał wniosek inwestora i skierował sprawę do WSA w Lublinie oraz do organu pierwszej instancji, czyli do gminy do ponownego rozpatrzenia.

Oznacza to, że cała procedura wkrótce ruszy od początku. Jaki tym razem będzie jej finał, trudno przewidzieć. Skoro jednak SKO uznało rację przedsiębiorcy, może to być drogowskazem dla gminnych władz, by w kolejnym postępowaniu zgodę wydać. Tym bardziej, że inwestycja przyniesie dodatkowe środki do bardzo skromnego budżetu gminy Stary Brus.

Nie można też zapominać, że korzystne dla firmy Kwazar Energy rozstrzygnięcie może stanowić przepustkę dla kolejnych planowanych w gminie inwestycji, ponieważ coraz głośniej mówi się, że firma Wipasz jest żywo zainteresowana budową kurzych ferm. – Jesteśmy jednym z najbiedniejszych samorządów i liczymy się z każdym groszem. Nasi mieszkańcy domagają się nowych świetlic, chodników czy dróg, ale bez dużego inwestora, który będzie płacił u nas duże podatki, jest z tym po prostu bardzo ciężko – mówi wójt. (bm)