Wysyp zachorowań. Kolejki jak nigdy

Lawinowo przybywa pacjentów z objawami chorób grypopodobnych. Jesteśmy w szczycie sezonu infekcyjnego. Kolejki ustawiają się od świtu, a lekarzy w miejskiej przychodni brakuje. – Jest źle – potwierdza Mariusz Żabiński dyrektor MSP ZOZ w Chełmie.

W porównaniu do poprzedniego roku, liczba pacjentów zgłaszających się do miejskich przychodni z objawami chorób infekcyjnych znacznie wzrosła. Widać to każdego dnia. Chociaż rejestracja pacjentów zaczyna się od godziny 8, chorzy ustawiają się w kolejkach już od wczesnych godzin porannych.

– O godzinie 7:15 było już ponad 30 osób w kolejce do lekarza rodzinnego. Nie udało nam się zarejestrować córki, a gorączka od kilku dni nie chciała zejść. Chyba trzeba przyjść o 5 rano, żeby się dostać do lekarza – mówi jedna z mieszkanek osiedla Kościuszki. – Przecież to absurd – komentuje z niedowierzaniem kobieta.

Problemem jest brak wystarczającej liczby lekarzy. W dwóch chełmskich przychodniach na stałe pracuje 15 lekarzy rodzinnych plus 3 tzw. dochodzących, którzy przychodzą na godzinę czy dwie w ciągu tygodnia. To nie wystarcza na rosnącą liczbę pacjentów.

– Jest źle – przyznaje Mariusz Żabiński dyrektor Miejskiego Samodzielnego Publicznego ZOZ w Chełmie. – Doby się nie wydłuży. Żeby każdego zbadać, trzeba poświęcić czas, a pacjentów z objawami chorób grypopodobnych jest bardzo dużo – tłumaczy dyrektor.

Jak dodaje Żabiński, wpływ na tak dużą infekcyjność w styczniu ma huśtawka pogodowa, ale przede wszystkich – kontakty społeczne. Chorzy nie izolują się w domach, a roznoszą wirusy. W przypadku dzieci powodem jest najczęściej brak opieki, a dorosłych – obawa o utratę pracy.

Inna sprawa, to zajmowanie miejsca tym, którzy faktycznie tego potrzebują. Dyrektor MSP ZOZ wskazuje, że w pierwszej kolejności powinniśmy zacząć leczenie w warunkach domowych. Jeśli temperatura powyżej 38 stopni Celsjusza u dziecka utrzymuje się od 2 dni – wtedy należy zgłosić się do przychodni (3 dni w przypadku osób dorosłych). – Jeśli jest to tylko katar, to naprawdę wystarczy leczenie domowe – podkreśla Żabiński. (p)