Wzięli pod lupę finanse szkoły

Niemal cztery godziny trwała poniedziałkowa (27 czerwca) sesja w Hannie. Wójt i wotum zaufania, i absolutorium otrzymała jednogłośnie. Najwięcej kontrowersji i emocji wzbudziła jej informacja odnośnie możliwych nieprawidłowości w szkole w Zaświatyczach ujawnionych przez ostatnią kontrolę.

Trzynaście do zera – takim stosunkiem głosów wójt Grażyna Kowalik otrzymała od radnych wotum zaufania oraz absolutorium z wykonania budżetu za rok 2021. Zaskoczenia więc nie było. O wiele ciekawsze tematy poruszyła wójt w swoim wystąpieniu. Zaczęła od informacji o montażu kamer w Hannie. – Jest to konieczny zabieg, bo w ostatnim czasie wzmaga się aktywność naszej młodzieży, która m.in. bardzo poważnie uszkodziła elewację budynku GOKiS-u. – Apeluję do rodziców, by monitorowali, co ich pociechy robią wieczorami i w nocy. Jestem po spotkaniu z mamą nastolatka, który bez wątpienia brał udział w tym chuligańskim wybryku, bo chciałam załatwić sprawę bez udziału policji.

Zostałam jednak zaatakowana, że to nie tylko jej syn brał w tym udział, a ja się tylko czepiam. Obiecuję, że więcej nie będę i sprawę przekazałam odpowiednim służbom. Na szczęście udało się pozyskać sponsora, który już wpłacił 20 tys. zł na naprawę budynku, a który był bardzo zbulwersowany takim wybrykiem – opowiadała Kowalik. – Kolejną sprawą, której musimy bacznie się przyjrzeć, jest szkoła w Zaświatyczach, prowadzona przez stowarzyszenie. Trzy tygodnie temu zostałam zaproszona na zebranie jego władz z rodzicami, na którym tematem przewodnim była kondycja szkoły.

Prezes żalił się, że odchodzi bardzo liczna ósma klasa, nabór do pierwszej jest mały, rodzice przenoszą swoje dzieci do innych placówek, więc w obecności rodziców i mieszkańców poprosił mnie o niezmniejszanie subwencji oświatowej. Wiedziałam, że będzie o tym mowa, więc przygotowałam się i zrobiłam zestawienie porównawcze szkoły w Zaświatyczach z tą w Dołhobrodach. Obie placówki mają mniej więcej tyle samo uczniów, ale okazuje się, że dzieli je przepaść finansowa. W 2021 roku ich budżet różniły się o 222 tysiące złotych.

Oczywiście opowiedziałam, że po odejściu dzieci nie ma możliwości prawnej zostawienia subwencji na tym samym poziomie. Gdy powiedziałam, że naszym obowiązkiem jest kontrolowanie takich wydatków, to pan prezes zaprosił mnie do szkoły na kontrolę i taka się odbyła. Komisja na sporządzenie protokołu i sformułowanie wniosków ma 30 dni od daty zakończenia audytu.

Na ten raport ciągle czekamy, ale z analizy dokumentów wynika, że prezes pieniędzmi dysponował dość hojnie, choć na sesjach płakał, że musi dawać nauczycielom mniejsze pensje, bo mu się budżet nie spina, a tu okazuje się, że przynajmniej od 2017 roku przyznawał nauczycielom, zarządowi i pracownikom nagrody w postaci niemal podwójnego wynagrodzenia, i to dwa razy do roku.

Z drugiej strony widzimy, że w jednym roku prezes przeznacza na płace 560 tys. zł, a tylko 60 tys. na pozostałe koszty, w tym wydatki rzeczowe, to nasuwa się pytanie, czy tak powinno być. Na razie sprawa jest u naszego prawnika. Prezesowi wyjaśniłam, że jeśli szkoła będzie pod kreską i np. zabraknie na opał, czy energię to jest możliwość dołożenia pieniędzy z funduszu sołeckiego, o ile oczywiście zgodzi się na to wieś. Do pensji dokładać na pewno nikt im nie będzie – zakończyła Kowalik. (bm)

News will be here