Zaświatycze jak Monte Carlo

Smród spalin, warkot silników, odór spalonej gumy i skąpo ubrane dziewczęta machające flagami w czarno-białą szachownicę. Uliczne wyścigi przyciągają wielu żądnych wrażeń młodych ludzi, ale mało jest miejsc, gdzie możne je bezpiecznie organizować. Areną nielegalnych wyścigów była ostatnio powiatowa szosa w Zaświatyczach (gm. Hanna).

Droga powiatowa z Dołhobród do Lacka w gminie Hanna to m.in. około 3-kilometrowy fragment prostej szosy, która dwa lata temu przeszła generalny remont. Wzdłuż niej jest zaledwie kilka domów, z których większość znajduje się w pewnej odległości od ulicy. I właśnie ten fragment drogi wybrali sobie do organizacji nielegalnych nocnych wyścigów fani motorsportu z Lubelszczyzny i nie tylko. W nocy z soboty na niedzielę (27/28 maja) w Zaświatyczach pojawiło się ok. 40 samochodów.

Ich kierowcy brali udział w wyścigach równoległych. By odpowiednio zabezpieczyć miejsce imprezy, organizatorzy z obu stron drogi wystawili czujki, które miały ostrzegać zebranych przed kłopotami w postaci policji czy Straży Granicznej. Żadne służby jednak się nie pojawiły. Przejechać tamtędy udało się mieszkańcowi gminy Hanna, który został zagadnięty, czy też przyjechał się ścigać. Gdy odrzucił propozycję, przepuszczono go bez przeszkód. Z tego, co opowiadał, widział na autach rejestracje z całego regionu. Wrażenie na nim zrobiła organizacja zlotu: były wspomniane wcześniej czujki, a sygnał do startu dawały dziewczyny wymachując flagami.

Włodawska policja nie otrzymała żadnego zawiadomienia dotyczącego organizacji wyścigów ulicznych. Funkcjonariusze uczulają, że są to bardzo niebezpieczne imprezy, więc jeśli ktoś posiada wiedzę na ich temat, jest proszony o zgłoszenie tego faktu do dyżurnego. (bm)

News will be here