Bojowy śmigłowiec nad pograniczem

Od kilkunastu dni nad przygranicznymi miejscowościami powiatu chełmskiego i włodawskiego lata najeżony karabinami i działkami wojskowy śmigłowiec Mi-24. Maszyna wykonuje loty w dzień i w nocy. Co kryje się za wzmożoną aktywnością wojska na granicy polsko-ukraińskiej i polsko-białoruskiej?

Ciężki helikopter bojowy Mi-24 robi wrażenie. Potężny, czterolufowy karabin z przodu i działko kalibru 23 mm to wyposażenie standardowe. Dodatkowo do śmigłowca można podwiesić rakiety lub bomby. Na pokładzie jest miejsce dla ośmiu żołnierzy. Taka właśnie maszyna pomalowana w ochronne barwy pojawia się na przygranicznym niebie od kilkunastu dni.

Czasami leci wzdłuż Bugu, czasem odbija od rzeki na zachód nawet na kilkanaście kilometrów. Pojawia się praktycznie na całej długości granicy przebiegającej przez powiaty chełmski i włodawski. Mieszkańcy okolicznych wiosek i Włodawy snują różne teorie na temat groźnie wyglądającej maszyny. Przeważają te, że są to ćwiczenia wojskowe lub tzw. stroszenie piórek, czyli pokaz siły polskiej armii w reakcji na wydarzenia na Białorusi oraz aneksję Krymu i zajęcie Donbasu przez Rosję.

Jedyną formacją polskiej armii, która posiada na wyposażeniu śmigłowce Mi-24, jest 1. Brygada Lotnictwa Wojsk Lądowych z Inowrocławia. W połowie stycznia piloci tej jednostki realizowali loty metodyczne na śmigłowcach Mi-24, Mi-2 oraz W-3 PL „Głuszec”. Tematem szkolenia były „(…) loty do strefy pilotażu, wykonywanie lądowania w terenie przygodnym oraz wykonywanie desantowania wojsk i techniki bojowej przez śmigłowce. Głównym celem szkoleniowym lotów metodycznych było ujednolicenie sposobu wykonania, doskonalenie metodyki nauczania oraz ocena wykonania lądowania w terenie przygodnym.

Celem pośrednim było sprawdzenie praktycznych umiejętności personelu latającego, służb ruchu lotniczego i służb zabezpieczenia lotów oraz doskonalenie współpracy i współdziałania w załodze” – czytamy na stronie internetowej jednostki. Jej rzecznik prasowy – mjr Arkadiusz Czaplewski wyjaśnia, że wzmożona aktywność Mi-24 na granicy nie jest niczym niezwykłym. – Realizujemy rutynowe loty szkoleniowo-ćwiczeniowe i rozpoznawcze – mówi. – To zwykły element pracy naszych pilotów i nie ma on związku z jakąkolwiek reakcją na wydarzenia na wschód od Bugu – dodaje major. (bm)

News will be here