Co widziały cztery ściany?

Pati Maczyńska ze swoją najnowszą książką

Tego dowiemy się z najnowszej książki Patrycji „Pati” Maczyńskiej. Dla Czytelników mamy w prezencie cztery egzemplarze tej niezwykle ciekawej pozycji. By otrzymać jedną z nich wystarczy zadzwonić w najbliższy wtorek tuż po godzinie 12.00 pod numer 691 344 029.

O tym, że w Świdniku nie brakuje utalentowanych ludzi, wiadomo nie od dziś. Jedną z takich osób jest bez wątpienia Patrycja „Pati” Maczyńska, z zawodu położna, a z zamiłowania pisarka. Kilkanaście tygodni temu ukazała się jej kolejna, czwarta już powieść. „Co widziały cztery ściany” dotyka tematu przemocy domowej, ale – co podkreślają czytelniczki – daje też nadzieję, że można się wyrwać z błędnego koła przemocy.

„Najnowsza książka Pati Maczyńskiej to opowieść o tym, jak wychodząc za mąż, można niespodziewanie spaść na dno piekła (…). Aż trudno uwierzyć, że akcja powieści toczy się w XXI wieku – w czasach komputerów i podróży w kosmos, bo równolegle wciąż odbywają się średniowieczne polowania na czarownice, a bezkarni myśliwi kpią sobie z niemocy prawnej i urzędniczej polskiego państwa. Mocne. Smutne. Refleksyjne. Na czasie” – tak o książce Patrycji „Pati” Maczyńskiej pisze Anna Rychter, autorka książek obyczajowych.

To czwarta, autorska powieść świdniczanki. Wcześniej wydała „Południcę ze Świątyni Słońca”, „Klątwę Nawii” i „Skarb Szeptuchy”, które składają się na trylogię „Dziedzictwo Południcy”. Te powieści przenoszą czytelnika w świat słowiańskich wierzeń, opuszczonych dworków, lasów, szeptuch, zabobonów i budzących niepokój artefaktów. Wydana w lutym tego roku, nakładem wydawnictwa Psychoskok, książka „Co widziały cztery ściany” nie jest wyłącznie literacką fikcją. Przytoczone w niej zdarzenia opierają się na faktach. W książce nie brakuje fragmentów, które wywołują w czytelniku silne emocje – przede wszystkim złość, smutek, ale i współczucie.

Prace nad książką trwały kilka lat. Autorka przyznaje, że długo zbierała się do jej napisania, gromadziła materiały, czekała na zakończenie sądowych spraw, a siadając do pisania, wciąż nie miała pewności, czy ośmieli się komukolwiek pokazać swoje dzieło.

– W zasadzie do ostatniej chwili, jeszcze na dzień przed premierą zastanawiałam się, czy dobrze robię, że to publikuję – opowiada Pati Maczyńska. – „Co widziały cztery ściany” jest opowieścią opartą na prawdziwych zdarzeniach. Dotyczy zarówno mnie osobiście, jak i sytuacji, których byłam bezpośrednim i pośrednim świadkiem. Przedstawiam w tej książce kilka historii. Poruszam różne aspekty przemocy domowej, bo to nie tylko bicie i wyzwiska. Przemoc domowa to wciąż temat tabu.

Panuje przeświadczenie, że to, co dzieje się w czterech ścianach mieszkania, jest sprawą rodziny, a postronni nie powinni się wtrącać. Dopiero, kiedy stanie się jakaś tragedia, padają pytania o to, gdzie była pomoc społeczna, gdzie byli sąsiedzi, dlaczego nikt nic nie słyszał, dlaczego nikt nie reagował. W książce pokazuję również, że system opieki społecznej w wielu przypadkach bywa nieskuteczny, że prosząc o pomoc, odbijamy się od ściany.

Chciałam tą powieścią też dodać ofiarom przemocy otuchy i nadziei, że jest szansa na wyrwanie się z tego błędnego koła przemocy, że warto walczyć o siebie i swoje dzieci. Z doświadczenia wiem, że często jest tak, że ofiara przemocy wstydzi się. Cierpi w milczeniu, bo trudno jest się przyznać, nawet przed najbliższymi, że potrzebuje się pomocy. Urzędy, pomoc instytucjonalna wcale tego nie ułatwiają. A to sprawca przemocy powinien się wstydzić, nie ofiara. To jego zachowanie powinno zostać napiętnowane.

Na co dzień Patrycja Maczyńska pracuje jako położna w szpitalu w Lublinie. Obowiązków jej nie brakuje, ale jak sama mówi praca w systemie zmianowym ma swoje plusy, bo pozwala łączyć pracę, dom z realizacją swoich pasji, A tych Patrycja ma całkiem sporo. Uwielbia podróże; fascynuje ją przeszłość ziem polskich, prasłowiańskie wierzenia, legendy i zwyczaje. Echa tych zainteresowań wyraźnie pobrzmiewają w jej wcześniejszych książkach. Kilka lat temu nawiązała współpracę ze Stowarzyszeniem „Tegit et protegit”, skupiającym pasjonatów ziemi lubaczowskiej .

W ostatnich dwóch latach wydało ono dwa tomy szkiców literackich i historycznych: „Od Zamościa po Lwów” i „Z Roztocza na Grzędę Sokalską”. W obu wydawnictwach znajdziemy artykuły P. Maczyńskiej. Świdniczanka bierze również udział w pracach nad wydaniem nietypowego przewodnika po Roztoczu oraz adresowanego do młodszych czytelników legendariusza regionalnego, który na razie można znaleźć w aplikacji mobilnej „Ziemia lubaczowska”.

Książkę „Co widziały cztery ściany” można kupić w księgarniach, również najbardziej popularnych księgarniach internetowych (Empik, Tania Książka). Zbiera ona też pozytywne recenzje na portalu lubimyczytac.pl. – To na pewno daje mi satysfakcję i w pewien sposób podbudowuje. Jako ofiara przemocy domowej miałam problem z niską samooceną. Jednak najbardziej cieszy mnie, kiedy czytelniczki piszą, że ktoś opowiedział ich historię, kiedy dziękują za tę książkę. Do ostatnich chwili miałam wątpliwości czy ją wydawać, ale dziś wiem, że dobrze zrobiłam – mówi P. Maczyńska.

„Co widziały cztery ściany” na pewno nie są ostatnim słowem świdniczanki. Już planuje napisanie kolejnej powieści, tym razem utrzymanej w stylu „Dziedzictwa Południcy”. (w)

News will be here