Covid zastopował śledztwo?

Ze względu na uwarunkowania zdrowotne pracowników instytutu opinia nie mogła być sporządzona – list o takiej treści, zamiast odpowiedzi na dręczące wszystkich od dawna pytania, trafił na biurko prokuratora. Czy i kiedy dowiemy się, kto zadał śmiertelny cios 19-letniej Aleksandrze?

Tamtej feralnej, październikowej nocy 19-letnia Aleksandra była sama ze swoim chłopakiem w kawalerce przy ul. 11 Listopada. Para kłóciła się, po wszystkim chłopak przyznał się, że był zazdrosny. Ale co konkretnie stało się pomiędzy godziną 23 a 24, 20.10.2018 roku? O tym wie tylko on.

Około godz. 23:30, 22-letni wówczas chłopak Aleksandry zadzwonił pod 112. Był pijany (późniejsze badanie alkomatem wykazało u niego ponad 1 promil alkoholu). Wpuścił do mieszkania ZRM i zaprowadził ratowników do kuchni, gdzie na podłodze leżała martwa 19-latka z raną kłutą klatki piersiowej.

Lekarz stwierdził, że nóż przebił komorę serca (głębokość rany: około 10 cm), świeżo upieczona studentka zmarła na miejscu. Jej chłopak został zatrzymany pod zarzutem zabójstwa i trafił do aresztu. Konsekwentnie jednak odmawiał przyznania się do winy. Cały czas twierdził, że niska i drobna Aleksandra – w stanie silnego wzburzenia – sama wbiła sobie nóż w serce. Wobec braku mocnych dowodów chełmski sąd zwolnił podejrzanego z aresztu, a kilka miesięcy później prokuratura umorzyła postępowanie.

Z takim rozwiązaniem nie zgodziła się rodzina tragicznie zmarłej Aleksandry. Nie wierzą, że filigranowa, pełna życia dziewczyna byłaby do tego zdolna. Odwołali się, a latem 2020 roku Sąd Okręgowy w Lublinie uznał, że w sprawie nie przeprowadzono wszystkich niezbędnych czynności, w związku z czym uchylił zaskarżone postanowienie i przekazał sprawę do dalszego prowadzenia.

Odpowiedzi znajdziesz w krwi

Nie było świadków, nie było śladów walki. Podejrzany miał od razu zaznaczyć, że nie zgadza się na badanie wariografem. Powołany do sprawy pierwszy biegły ocenił, że prawdopodobieństwo, by ofiara była w stanie dźgnąć się tak głęboko, jest niewielkie. Drugi – że w sumie niczego nie da się jednoznacznie stwierdzić. Eksperyment procesowy i przesłuchania sąsiadów też nie wniosły nic konkretnego do sprawy.

Jedyną szansą na poznanie odpowiedzi, co naprawdę wydarzyło się w tej kuchni, są uwiecznione na zdjęciach techników ślady krwi. Mogą one powiedzieć wiele pod warunkiem, że się wie, jak je czytać. Z wielkości, kształtu i umiejscowienia rozprysków krwi specjalista potrafi wywnioskować, m.in. jaka była pozycja ofiary i, przede wszystkim, kto oraz w jaki sposób zadał cios.

Dlatego po wznowieniu śledztwa prokuratura wystąpiła do wiodącego, krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Profesora dra J. Sehna. Niestety, zamiast uzupełniającej opinii od biegłych specjalistów, nieoczekiwanie na biurko prokuratora trafiło pismo z instytutu. Wynika z niego, że ze względu na „uwarunkowania zdrowotne pracowników” opinia nie mogła zostać sporządzona do końca 2020 roku i wpłynie do Chełma nie wcześniej jak na koniec stycznia. Czy tak będzie? To się okaże. (pc)

News will be here