Czarny weekend naszych IV-ligowców

Kłos Gmina Chełm rozbity w Zamościu, Start Krasnystaw pokonany w Lublinie, Victoria Żmudź w Łęcznej, a Włodawianka przegrywa w Werbkowicach z Krzyształem. To był prawdziwie czarny weekend dla naszych IV-ligowców.

***

HETMAN ZAMOŚĆ – KŁOS GMINA CHEŁM 6:0 (5:0)

1:0 – Kycko (8), 2:0 – Skoczylas (10), 3:0 – Turczyn (12), 4:0 – Turczyn (28), 5:0 – Kanarek (33), 6:0 – Oziemczuk (50).

KŁOS: Mucha – Fornal, Stepaniuk, Kowalski, Ciechoński (46 Górny), Flis, Bala (70 Huk), Rak, Kuśmierz (46 Bryk), Drzewiecki (65 Król), Chmiel (46 Wałczyk).

W sobotę w Zamościu lider IV ligi Hetman podejmował Kłosa Gmina Chełm. Zdecydowanym faworytem byli oczywiście gospodarze, ale kibice z Rożdżałowa (i nie tylko) liczyli na zdecydowanie lepszą grę swoich ulubieńców. – Przegraliśmy ten mecz w głowach, jeszcze za nim wyszliśmy na boisko – przyznał po ostatnim gwizdku Andrzej Krawiec, trener Kłosa. Nie minęło 15 minut, a zespół z Zamościa prowadził już 3:0. – I w zasadzie było po meczu – przyznaje Krawiec. – Byliśmy przestraszeni, staliśmy, czekaliśmy, co zrobią gospodarze. A oni grali swoje, mają dużą siłę ognia i to wykorzystali. Tyle, że my im na to pozwalaliśmy, brakowało ambicji – dodaje. Ostatecznie Hetman już po 45 minutach prowadził 5:0 i było jasne, że wygra siódmy mecz z rzędu. W przerwie Krawiec dokonał aż trzech zmian. – W II połowie nasza gra wyglądała już dużo lepiej. Nie było takiej paniki z tyłu, a i z przodu udało się nam kilka razy zagrozić bramce Hetmana – opowiada trener Kłosa. Dwa razy na bramkę gospodarzy strzelał Rak, raz Wałczyk. Dobrze bronił jednak bramkarz zamojskiego zespołu. – Zagraliśmy słaby mecz, przegraliśmy zasłużenie – podsumowuje Krawiec.

***

LUBLINIANKA LUBLIN – START KRASNYSTAW 2:0 (2:0)

1:0 – Milcz (21 karny), 2:0 – Kuzioła (27).

START: Kowiński – Ciesielski (72 Florek), Saj, Kwiatkowski, Sobów (46 Nowakowski), Szponar (46 Drapsa), Wojciechowski, Drahańczuk, Lenard, Kabasa, Chochowski (66 Kiszyjew).

Start przegrał z wiceliderem IV ligi Lublinianką 0:2, ale wstydu nie przyniósł. – Można żałować początkowej fazy meczu, gdzie zdarzało się nam popełniać błędy i rywal niestety to wykorzystał – mówi Arkadiusz Mazurek, trener zespołu z Krasnegostawu. Co prawda pierwszy groźny strzał w tym meczu oddał Karol Sobów, piłki minimalnie minęła bramkę Lublinianki, ale to gospodarze szybko wbili Startowi dwa gole. W 20 min. Drahańczuk niepotrzebnie sfaulował Adriana Rejmaka i sędzia podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Jarosław Milcz. Sześć minut później było już 2:0. Z rzutu rożnego dośrodkował Paweł Dzyra, a gola głową wbił Kowińskiemu Damian Kuzioła. – W II połowie graliśmy już lepiej, mecz był wyrównany – podkreśla Mazurek. Dobrych sytuacji na strzelenie bramek Lubliniance nie wykorzystali jednak Drapsa i Kiszyjew. – Przegraliśmy, ale nie mam pretensji do zawodników. Dali z siebie tyle ile mogli, może wyszli na boisko nieco spięciu, ale z minuty na minutę grali coraz lepiej. Zabrakło nam nieco szczęścia pod bramką rywala – podsumowuje opiekun zespołu z Krasnegostawu.

***

GÓRNIK II ŁĘCZNA – VICTORIA ŻMUDŹ 3:0 (0:0)

1:0 – Korczakowski (47 karny), 2:0 – Kukułowicz (73 karny), 3:0 – Fiedeń (83).

VICTORIA: Makowski – Brzozowski, Paskif, Pogorzelec, Przychodzień, Misztal (80 Gregorowicz), Sawa (78 Zwolak), Furta, Sobiech (75 Kasprzycki), Lecki (62 Flis), Kuczyński (60 Krzyżak). Czerwona kartka: Brzozowski (V) w 73 min.

Victoria miała niewielkie szanse na wywiezienie punktów z Łęcznej. – Naliczyliśmy się dziś u rywala siedmiu zawodników z pierwszej kadry Górnika – powiedział po ostatnim gwizdku Piotr Moliński, trener zespołu ze Żmudzi. Mimo to jego podopieczni dzielnie walczyli, w I połowie mecz był dość wyrównany. Co prawda to gospodarze mieli inicjatywę, ale goście mądrze się bronili i próbowali kontratakować. – Nie stwarzaliśmy poważnego zagrożenia pod bramką Górnika, ale nie straciliśmy też bramki – mówi Moliński. Niestety wszystko zmieniło się tuż po zmianie stron. Górnik wywalczył „jedenastkę” zamienioną na gola przez Igora Korczakowskiego. Na domiar złego w 73 min. Daniel Brzozowski pociągnął za koszulkę we własnym polu karnym jednego z zawodników gospodarzy, i sędzia podyktował drugi rzut karny dla zespołu z Łęcznej. Pewnym egzekutorem okazał się Bartłomiej Kukułowicz. – Na do miar złego Daniel obejrzał za ten faul czerwoną kartkę i wyleciał z boiska. Do końca graliśmy w osłabieniu, ciężko było odrabiać straty – mówi Moliński. Ostatecznie Victoria przegrała z faworyzowanym Górnikiem 0:3, ale wstydu nie przyniosła. – Walczyliśmy, jak mogliśmy, przy odrobinie szczęścia mogliśmy się pokusić o remis – podsumowuje trener Victorii.

***

KRYSZTAŁ WERBKOWICE – WŁODAWIANKA 2:1 (0:1)

0:1 – Jemioł (20), 1:1 – Jabłoński (70), 2:1 – Luterek (90+2)

WŁODAWIANKA: Polak (66 Danielczuk) – Bartnik, Żakowski, Nielipiuk, Czarnota, Błaszczuk (12 Kędzierski), Więcaszek, Magdysh, Jemioł (66 Chwedoruk), Stachański (70 Bylina), Misiak.

Włodawianka zagrała dobry mecz w Werbkowicach, ale dość pechowo przegrała. – Szybko objęliśmy prowadzenie, mieliśmy kolejne okazje na gole, ale więcej bramek nie udało się nam strzelić – mówi Marek Drob, trener Włodawianki. Bliscy pokonania bramkarza gospodarzy byli Magdysh (dwa razy) i Więcaszek (raz). Na domiar złego Kryształ okazał się do bólu skuteczny. W II połowie stworzył sobie może dwie, trzy okazje, a strzelił dwie bramki i wygrał. – Drugiego gola straciliśmy w doliczonym czasie gry gdy nadzialiśmy się na kontratak – mówi Drob. – Z przebiegi gry powinniśmy dziś co najmniej zremisować. Takie porażki bolą – podsumowuje trener Włodawianki. (kg)

News will be here