Donos: prezes krzywdzi słowem

Prezes Gminnego Zakładu Komunalnego w Izbicy miał wyzywać swoich pracowników od „baranów” i „debili”, bo ci źle wykonywali swoje obowiązki. – To wszystko nieprawda. Miałem rozmowę dyscyplinującą z zespołem, ale nigdy bym się nie posunął do używania takich słów. To zupełnie nie w moim stylu. Ktoś najwyraźniej chce mi zaszkodzić – komentuje Sylwester Radomski.

W ubiegłym tygodniu na naszego redakcyjnego maila trafił niepokojącej treści list podpisany przez anonimowego mieszkańca Izbicy. – Zwracam się z prośbą do redakcji Nowego Tygodnia o zajęcie się sprawą Zakładu Komunalnego w Izbicy – rozpoczął jego autor. – W ubiegłym tygodniu byłem świadkiem, jak prezes – jeżeli tak można nazwać to coś – w biały dzień w centrum Izbicy wyzywał słowami barany, durnie, debile itp. pracowników zbierających odpady – czytamy.
Autor słusznie zauważa, że niedopuszczalne jest, by przełożony tak odnosił się do swoich podwładnych. Podkreśla też fakt, że wszyscy pracownicy GZK są sporo starsi od prezesa i „mogliby być dla niego ojcami”. – Sytuacja na rynku pracy w Izbicy jest bardzo trudna, toteż żaden z tych pracowników nie miał możliwości przedstawienia swojej racji, jak również sytuacja, w której się znaleźli nie dała im możliwości wypowiedzenia swojego zdania, gdyż po kilku wulgaryzmach rzuconych przy osobach postronnych w stronę pracowników ów prezes wsiadł do samochodu i najspokojniej w świecie odjechał – pisze anonim. Mieszkaniec Izbicy dodaje, że „dla osób patrzących na zajście z boku, a była nas spora grupa, wyglądało to jak próba publicznej demonstracji swojej siły, a raczej głupoty, chamstwa i braku szacunku do człowieka”. – W związku z powyższym udałem się do siedziby firmy w Klinkierni w Izbicy, a tam kolejne zaskoczenie. Budynek jak i obiekt, w którym mieściły się jeszcze miesiąc temu biura firmy, został zdewastowany i rozkradziony. Jak można doprowadzić w ciągu miesiąca do takiego stanu obiekt, który przetrwał wojnę? – zastanawia się mężczyzna.
O mailu od razu poinformowaliśmy Sylwestra Radomskiego, od grudnia 2016 r. prezesa GZK w Izbicy. – Przeczytałem ten list i jestem zszokowany. Nie wiem, co powiedzieć, bo to kompletna bzdura. Każdy, kto mnie zna, wie, że nie używam takich słów, na pewno nigdy bym tak do pracowników nie powiedział, zresztą rozmawiałem z nimi i oni też są zdziwieni treścią tego anonimu – mówi Radomski. Prezes GZK potwierdza, że przeprowadził rozmowę dyscyplinującą z podwładnymi, ale była ona kulturalna. – Chodziło o zbiórkę śmieci, prace nie były wykonywane zgodnie z naszymi założeniami. Powiedziałem o tym pracownikom, ci naprawili swój błąd i tyle. Nikt na nikogo nie krzyczał, nikogo nie obrażał – zapewnia. Radomski przypomina, że prezesem został stosunkowo niedawno i nie wszystkim się to spodobało. – Mam sporo wrogów, chyba odezwał się jeden z nich. Najwyraźniej ktoś szyje mi buty – podkreśla.
Co do Klinkierni – Radomski tłumaczy, że zakład po prostu zmienił swoją siedzibę, dziś mieści się w Ostrzycy w budynku pod numerem 244. – Plac przy klinkierni wyczyściliśmy z budynków, jakie tam powstały w latach PRL, te najstarsze oczywiście ocalały – podsumowuje. (kg)

News will be here