Internaty zostaną, ale z czesnym?

W ubiegłym roku pod wpływem protestów miasto wycofało się z likwidacji internatów, ale ta sprawa, wcześniej czy później, jak twierdzi wiceprezydent Dorota Cieślik, powróci

Miejskie plany likwidacji internatów IV LO oraz Zespołu Szkół Budowlanych i Geodezyjnych spotkały się z szumnym protestem młodzieży przed chełmskim ratuszem, negatywną opinią radnych, sprzeciwem i rozgoryczeniem wielu rodziców oraz nauczycieli. Władze miasta wycofały się ze swego zamiaru, ale w zamian chcą wprowadzić odpłatność za zakwaterowanie we wszystkich chełmskich internatach.

W poniedziałkowy poranek (27 lutego) przed chełmskim ratuszem, gdzie zaplanowano komisję oświaty, kultury i sportu zgromadziła się młodzież z internatów przy IV LO oraz przy Zespole Szkół Budowlanych i Geodezyjnych, której towarzyszyli rodzice i nauczyciele. Uczniowie mieli ze sobą transparenty z hasłami: „Ręce precz od internatu”, „Nie oddamy internatów”, „Zamykanie internatów – niszczenie edukacji”.

Na prośbę przeciwników likwidacji obu internatów na miejsce przyjechali m.in. poseł Iwona Michałek (z Torunia) i Michał Kołodziejczak, lider Agrounii. Tę dwójkę wraz z przedstawicielami nauczycieli i rodziców uczniów mieszkających w internatach wpuszczono na salę obrad. Młodzież została przed urzędem skandując głośno swoje hasła, trąbiąc i manifestując swe niezadowolenie spowodowane planami miasta. Zaraz po rozpoczęciu komisji radny Stanisław Mościcki zawnioskował o wprowadzenie punktu dotyczącego informacji o zamiarze zamknięcia internatów przy IV LO i „Budowlance”. O takich planach radni dowiedzieli się kilka dni wcześniej, nie od urzędników, a od oburzonych i zaskoczonych brakiem konsultacji w tej sprawie przedstawicieli obu placówek.

Dorota Cieślik, zastępca prezydenta Chełma, zapytana na komisji o to, kto konkretnie postanowił o tym, że internaty przy IV LO i „Budowlance” od września miałyby zostać zamknięte, odparła, że „po pogłębionych analizach” była to decyzja prezydenta Chełma Jakuba Banaszka oraz jej. Prezydenta Banaszka na komisji jednak nie było i to wiceprezydent Cieślik musiała w pojedynkę wyjaśniać powody tej decyzji. Nie udało jej się jednak przekonać do swoich racji obecnych na sali radnych, nauczycieli i rodziców uczniów mieszkających w internatach. Wypowiedź wiceprezydent o tym, że młodzież zgromadzona przed ratuszem powinna być na zajęciach oburzyła wielu zgromadzonych na sali.

D. Cieślik prezentowała tabelki, świadczące o tym, że internaty przy IV LO i „Budowlance” są najmniej liczne i generują najwyższe ze wszystkich istniejących koszty utrzymania jednego wychowanka. Wiceprezydent tłumaczyła, że przecież wszyscy chętni uczniowie mają zagwarantowane miejsca w bursie szkolnej przy ul. Powstańców Warszawy, a razem z nimi zatrudnienie znajdą tam też pracownicy internatów. Zwracała uwagę, że to wielkie dobrodziejstwo, iż uczniowie w internatach płacą tylko za wyżywienie, a nie za zakwaterowanie. Informowała, że miasto dokłada do internatów 2 mln zł. Obecni na sali nie dowiedzieli się jednak, ile konkretnie miasto zaoszczędzi na zamknięciu dwóch internatów.

Radni przeciw zamknięciu internatów

Na pytanie o to, na jakie cele przeznaczone będą budynki internatów wiceprezydent Cieślik odpowiedziała, że na cele oświatowe i społeczne związane z osobami starszymi, niepełnosprawnymi. Wówczas radny Mościcki stwierdził, że to także będzie generowały koszty dla miasta i w takim razie nie będzie mowy o żadnych oszczędnościach. Wiceprezydent przyznała, że czasami jest tak, że trzeba wybrać mniejsze zło, a raczej działać w myśl zasady „mierz siły na zamiary”. Chełmscy radni w sprawie internatów nie byli „decyzyjni”, ale wszyscy, którzy się na ten temat wypowiadali mówili wprost, że z planami likwidacji się nie zgadzają.

– Byłem w szoku, gdy się o tych planach dowiedziałem, bo jako radni nic o tym wcześniej nie wiedzieliśmy – stwierdził radny Marek Sikora. – Dlaczego jako władze miasta doprowadziliście do tego, że ta pierwsza dyskusja odbywa się w takiej atmosferze? Decyzja już zapadła, a nas radnych o tym nie poinformowano i rad pedagogicznych ani rad rodziców też nie. Gdyby pani prezydent poszła do tych środowisk może dałoby się szukać rozwiązań. Czy wy jesteście w stanie się wycofać z tej decyzji?

Radny Mirosław Czech stwierdził, że „na likwidacji” dwóch internatów miasto zyska rozgoryczenie społeczne, spadek zainteresowania młodzieży naborem do szkół i spadek wpływów do budżetu miasta. Oświadczył, że on też ukończył „Budowlankę” i zapewnił, że w kwestii internatów radni będą „za” młodzieżą. Radny Dariusz Grabczuk przestrzegał, aby miasto „nie strzeliło sobie w kolano” i apelował do władz o cofnięcie tej decyzji.

– Pierwsza rozmowa powinna odbyć się z rodzicami uczniów i im być może powinno złożyć się propozycję dotyczącą odpłatności nie tylko za wyżywienie, ale też za zakwaterowanie – stwierdziła radna Agata Fisz. – To uczniowie spoza miasta, a za każdym uczniem idzie subwencja. Zbliża się niż demograficzny i powinniśmy zrobić wszystko, aby tych uczniów było jak najwięcej. Poprzez zamknięcie internatów ograniczymy ofertę edukacyjną i uczniowie do nas nie przyjdą.

W ten sposób świadomie pozbywamy się także dochodów dla miasta. Największe koszty w oświacie stanowią zawsze wynagrodzenia, ale skoro tu gwarantujemy zatrudnienie tym pracownikom, to na tym nie ma oszczędności. Skoro budynki internatów mają dalej służyć na cele oświatowe to i na ich utrzymaniu też nie będzie oszczędności. Tu jest tylko strata…

Gdzie w tym wszystkim uczeń?

Radny Tomasz Otkała wspomniał jeszcze o „wtórnej dyskryminacji” młodzieży spoza miasta, borykającej się z problemami z dojazdem do szkół. Michał Kołodziejczak stwierdził, że właśnie on był takim uczniem „wykluczonym komunikacyjnie”, który zwalniał się z lekcji, żeby wsiąść do busa i wtedy „czuł się jak zbity pies”. Był oburzony, że uczniom spoza miasta mówi się, że „trzeba do nich dopłacać”, bo według niego w ten sposób tworzy się w nich wyrzuty sumienia. Stwierdził, że on jako osoba pracująca „dopłaca do pani prezydent, która zwija edukację w Chełmie, bo za chwilę następny internat będzie najmniejszy, a za nim najmniejsza szkoła i one też będą likwidowane”.

– Przyjechałam do was z Torunia na prośbę młodzieży – stwierdziła poseł Iwona Michałek, towarzysząca M. Kołodziejczakowi. – Władzom pomyliły się role – one mają wykonywać rolę służebne wobec ludzi. Jestem zbudowana postawą radnych. Dziecka w tym wszystkim się nie widzi. Nie widzi się tego, że ta młodzież tu zostanie. Rada miasta nie chce likwidacji internatów, uczniowie tego nie chcą, nauczyciele też nie. Nie ma oszczędności. To, o co tu chodzi, czy jest drugie dno? Bo ja nie widzę tu żadnych powodów podjęcia tej decyzji. Jestem tu po to, aby apelować o jej wstrzymanie.

Duże emocje towarzyszyły też ojcu jednej z uczennic IV LO, mieszkającej w tamtejszym internacie. Mówił, że wraz z córką wybrali tę szkołę właśnie ze względu na mieszczący się przy niej internat, a także na fakt, iż nastolatka może tu rozwijać swoją pasję, tj. ćwiczyć akrobatykę. Ojciec uczennicy stwierdził, że pochodzą z miejscowości położonej 40 km od Chełma. Mówił, że po córkę przyjeżdża w piątki, bo inny transport i komunikacja publiczna nie wchodzi wtedy w rachubę i z tego samego powodu odwozi ją do internatu w niedzielne popołudnie.

Mężczyzna stwierdził, że nie chce, aby wieczorami po zajęciach córka wracała do bursy, bo martwiłby się o jej bezpieczeństwo. Nie wyobraża sobie też, jak to wyglądałoby w przypadku młodzieży z dysfunkcjami, bo i taka mieszka w internacie przy IV LO, będącym szkołą integracyjną. Więcej o niepełnosprawnościach uczniów mieszkających w internacie mówiła jedna z nauczycielek IV LO. Stwierdziła, że ich dowóz będzie generował koszty, a nie oszczędności. Zwróciła też uwagę, że od kilku lat szkoła ma dobre nabory i mogłaby utworzyć więcej klas, ale zamiast się tym cieszyć, rzuca się placówce „kłody pod nogi”. Jej koleżanka z „Budowlanki” prosiła, aby nie zabierać uczniom z internatu ich drugiego domu.

– Co oznacza stłoczenie w jednym budynku dwustu osób z różnych szkół, czasem pochodzących z rodzin dysfunkcyjnych? – pytała nauczycielka z „Budowlanki”. – Młodzież, która stoi teraz przed ratuszem ma szybki kurs demokracji, jak zawalczyć o swoje prawa. Od tygodnia jest zestresowana. Jak zlikwidujecie internat, podetniecie skrzydła szkole. Nie można patrzeć na ucznia, jak na kwotę. To jest inwestycja w przyszłość.

Głos zabrał też m.in. Łukasz Krzywicki, przewodniczący Rady Osiedla Śródmieście, który stwierdził, że nie można młodzieży traktować, jak „szmaciane lalki”, zniechęcać do nauki w Chełmie, bo w ten sposób ratusz wsadza sobie „kij w szprychy”.

– Wycofać się z tej decyzji to nie jest wstyd, wstydem jest przy niej zostać – grzmiał Ł. Krzywicki.

Z kolei Ewa Suchań, była chełmska radna, prezes chełmskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego przypomniała, że Chełm jest miastem na prawach powiatu i ma obowiązek, a raczej przywilej tworzenia szkół także dla młodzieży z terenu powiatu. Stwierdziła, że nie zazdrości teraz dyrektorkom obu szkół, które z jednej strony mają do czynienia z organem prowadzącym, który nie będzie chciał przekazać pieniędzy na prowadzenie internatów, a z drugiej strony są rady pedagogiczne, decydujące o tym, czy internat przy szkole istnieje i właśnie za tym się opowiadające.

Na zakończenie komisji oświaty wiceprezydent Cieślik stwierdziła, że rozumie emocje, które towarzyszą tej sprawie, prosząc jednak, aby „nie kreować zafałszowanego obrazu”, bo nikt nie chce „zaorać” chełmskiej oświaty i jej szkodzić. Wyliczała kolejne inwestycje na rzecz oświaty, w tym budowę boisk szkolnych, ale zebranych interesowało najbardziej to, co dalej będzie z internatami przy IV LO i „Budowlance”. Tego dnia nie dowiedzieli się jednak tego od wiceprezydent Cieślik. Zarówno na komisji, jak i na sesji chełmscy radni jednogłośnie przyjęli stanowisko, negatywnie opiniując zamiar likwidacji internatów przy IV LO i „Budowlance”. Miało to wymiar symboliczny, a nie wiążący.

Pod koniec tygodnia do naszej redakcji dotarło jeszcze stanowisko Związku Zawodowego „Budowlani” Okręgu Lubelskiego, którzy pisali, że likwidacja internatu przy ZSBiG to „jawne ograniczanie, a wręcz utrudnianie zamiejscowej młodzieży dostępu do jedynej w regionie szkoły o branży budowlanej”.

Jak nie likwidacja, to czesne

W piątek (3 marca) otrzymaliśmy z ratusza informację, w której tłumaczono, że „propozycja dotycząca przeniesienia dwóch internatów (przy IV LO oraz ZSBiG) do Bursy Szkolnej była podyktowana przede wszystkim koniecznością optymalizacji, a także racjonalizacji kosztów ponoszonych przez chełmski samorząd”. Urzędnicy informowali, że skoro ta „propozycja” nie została zaakceptowana należy poszukać innego rozwiązania, więc rozważane jest wprowadzenie opłat za zakwaterowanie we wszystkich internatach istniejących przy chełmskich szkołach (ZSBiG, IV LO, ZST, ZSEiT, ZWiPPP nr 2).

– W obliczu rosnących cen, m.in. energii cieplnej, elektrycznej czy produktów spożywczych lub higieniczno-sanitarnych, a także konieczności dokonywania bieżących napraw i remontów, chcąc zracjonalizować koszty i opierając się na wnioskach ze wspomnianej analizy, decyzja dotycząca przeniesienia internatów do Bursy Szkolnej posiadającej odpowiednie warunki oraz liczbę wolnych miejsc, była i nadal jest ekonomicznie uzasadniona – informuje Gabinet Prezydenta Chełma.

– Warto również pamiętać, że sama decyzja nie została podjęta, a termin, do którego należy wdrożyć rozwiązania kierunkowe to kwiecień. Biorąc jednak pod uwagę przede wszystkim oczekiwania społeczności szkolnej rozważane jest alternatywne rozwiązanie, które zakłada, wzorem innych miast z naszego regionu i kraju, wprowadzenie miesięcznej opłaty za zakwaterowanie. Z perspektywy samorządu stanowi to logiczny kompromis pomiędzy oczekiwaniami uczniów a koniecznością racjonalizacji wydatków publicznych. Opłaty za zakwaterowanie, za wyjątkiem Bursy Szkolnej (tu odpłatność za zakwaterowanie wynosi 45 zł miesięcznie – przyp. red.), dotąd w naszym mieście nie obowiązywały.

Wszystko ze względu na komfort finansowy zarówno uczniów, jak i ich rodzin. Niestety, ze względu na wspomniane wyżej rosnące koszty instytucja wydatkująca środki publiczne, a do takich zalicza się samorząd, musi podejmować odpowiednie działania. Pierwsza z propozycji, związana z przeniesieniem internatów od Bursy Szkolnej, miała charakter bezkosztowy, a jej nadrzędnym celem było nieobciążanie budżetów rodzin uczniów, jednak w obliczu braku jej akceptacji należy poszukać innego rozwiązania. Z perspektywy samorządu rozważana propozycja stanowi formę kompromisu i jest odpowiedzią na oczekiwania uczniów dotyczące zachowania status quo w kwestii miejsca zakwaterowania.

Do tematu wrócimy. (mo)

News will be here