Mieszkańcy Gołębia i Liszna (gm. Rejowiec Fabryczny) sprzeciwiają się planom uruchomienia kopalni margla na granicy ich wsi. Podczas spotkania z władzami gminy i inwestorem wyrazili swoje obawy dotyczące hałasu, zapylenia, wzmożonego ruchu ciężarówek oraz potencjalnych szkód dla ich domów, plonów i środowiska. – Nie chcemy tej kopalni – mówią zgodnie, domagając się od władz gminy ochrony swojego miejsca do życia.
O tym, że firma Big-Szok z Rejowca Fabrycznego chce eksploatować złoże margla na granicy Gołębia z Lisznem mieszkańcy dowiedzieli się w sierpniu ub.r., kiedy urząd gminy poinformował o wszczęciu postępowania w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla tego przedsięwzięcia. Plany inwestora wywołały niepokój. Sprzeciwiający się im mieszkańcy stoją na stanowisku, że inwestycja przyniesie więcej szkód niż korzyści. Obawiają się hałasu, zapylenia, wzmożonego ruchu ciężkich aut na lokalnych drogach, co przełoży się na ich stan i bezpieczeństwo innych użytkowników, w tym zwłaszcza dzieci, spadku plonów i wartości nieruchomości, a także nieodwracalnych szkód dla środowiska, w tym zwłaszcza wpływu wydobycia na poziom wód gruntowych.
Wszystkie te argumenty padły podczas spotkania, które odbyło się w miniony piątek, 7 lutego, w świetlicy wiejskiej w Lisznie. Uczestniczyli w nim przedstawiciele władz gminy, inwestor oraz licznie przybyli mieszkańcy. Padło wiele pytań, choć nie na wszystkie mieszkańcy doczekali się odpowiedzi.
Chcieli wiedzieć m.in. od kogo firma Big-Szok nabyła działki, na których zamierza prowadzić działalność. Przypominali, że przed laty ten teren był współwłasnością rolników, właścicieli okolicznych pól, ale po komasacji udziały „wyparowały”.
– Gdzie się podziały te udziały? Nikt nas nie wywłaszczał, nie podał żadnej informacji Kiedy było scalenie, mówiono nam, że te grunty nie wchodzą do scalenia, więc gdzie one są? – podnosili uczestnicy zebrania.
Inwestor wyjaśnił jedynie, że nabył je od osoby prywatnej. Wójt Zdzisław Krupa tłumaczył, że gmina nigdy nie była właścicielem tych terenów, a wszystkie dokumenty dotyczące scaleń są w starostwie w Chełmie. Dodał, że po scaleniu wydzielone zostały grunty Skarbu Państwa, którymi dysponował KOWR, a wcześniej Agencja Rolna Skarbu Państwa.
– Trzeba zrobić z tym porządek – postulowali mieszkańcy. – To nie są takie odległe lata. To zawsze były nieużytki, nie można było ich nikomu w scaleniu dołączyć. Te osoby, które miały tam udziały, nadal powinny je mieć.
Jak informowaliśmy niedawno, Wody Polskie i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nie znalazły przeciwwskazań dla kopalni. Na podstawie ich opinii Wójt Gminy Rejowiec Fabryczny 16 stycznia br. wydał decyzję o środowiskowych uwarunkowanych dla kopalni, tym samym dając „zielone światło” inwestorowi i stwierdzając o braku potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko planowanego przedsięwzięcia. Wójt tłumaczył, że była to decyzja administracyjna i gdyby jej nie wydał, inwestor wniósłby odwołanie, które na pewno zostałoby uwzględnione. Dodał także, że na etapie pozyskiwania koncesji wydobywczej, gmina wyda swoją opinię w tej sprawie. Uczestnicy spotkania stwierdzili jednak, że nie spodziewają się, że będzie ona negatywna. Pytali też wójta, dlaczego nie wystąpił o ocenę oddziaływania na środowisko planowanej kopalni.
– Licząc się z opiniami mieszkańców, wiedząc jakie emocje to wywołuje, powinien pan to zrobić. Z dobrej woli. Wody Polskie czy RDOŚ z nami nie żyją i nie Wody Polskie pana wybierały – podnosili mieszkańcy.
Podczas spotkania przywołano także uchwałę zakazującą eksploatacji tzw. „Nikodemówki”.
– Dowiedzieliśmy się, że jest zakaz eksploatacji ze złoża opoki i margli kredowych „Nikodemówka” i wynika on z uchwały Rady Gminy z 28 lipca 2022 r. w sprawie Programu Ochrony Środowiska dla gminy Rejowiec Fabryczny na lata 2022-2026, z perspektywą do 2030 r. Złoże „Nikodemówka”, jak wynika z map, wchodzi w działkę inwestora. Jak czytamy w uchwale, złoże ze względu na wymogi ochrony wód podziemnych jest konfliktowe i w bliskiej perspektywie (do 2030 r.) nie planuje się wydobycia złóż z tych działek. Zatem na jakiej podstawie wójt podjął decyzję, skoro jest ona sprzeczna z uchwałą rady gminy? – pytała jedna z mieszkanek.
Wielokrotnie padały sugestie, że jeszcze przed wydaniem decyzji gmina powinna przeprowadzić wśród mieszkańców referendum lub konsultacje w sprawie kopalni.
Wójt tłumaczył, że działka jest własnością inwestora i ma on prawo użytkować ją w taki sposób, jaki uważa za właściwy.
– Tak, ale to my tu mieszkamy. To my mamy tu swoje pola. Co będzie z rolnikami, którzy mają działki bezpośrednio przy kopalni? Co urośnie na jej zboczu? Zniszczycie gospodarzy! – padało z sali.
Mieszkańcy pytali też, jakie korzyści gmina dostrzega w funkcjonowaniu takiej kopalni. Wójt Krupa tłumaczył, że będą to podatki od nieruchomości oraz opłata eksploatacyjna. Podatek, jak oszacował, może wynieść od 5-6 do 10 tys. zł.
– I za taką kwotę chce pan sprzedać swoich wyborców? – podnosili mieszkańcy.
Zebrani chcieli wiedzieć m.in. gdzie do tej pory inwestor prowadził działalność wydobywczą i jakie ma w tym zakresie doświadczenie. Kiedy ten wyjaśnił, że należała do niego jedna z kopalni piasku w Toruniu, która została sprzedana, zarzucono mu, że zajmuje się tylko pozyskiwaniem pozwoleń, a następnie odsprzedaje je innym podmiotom.
Przypomnijmy, że w sprawie kopalni niebawem będzie musiało wypowiedzieć się Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Chełmie, do którego grupa mieszkańców zaskarżyła decyzję środowiskową, wnosząc o stwierdzenie jej nieważności i cofnięcie sprawy do ponownego rozpatrzenia. Sprawą zajmie się także Wojewódzki Sąd Administracyjny, ponieważ jeden z rolników, którego działki będą sąsiadować z kopalnią zaskarżył do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego gminy. Do tematu oczywiście wrócimy. (w)