Ogrzewanie tylko do końca roku

Podniesienie czynszu z 10 do 19 zł za metr kwadratowy lub przekazanie dodatku węglowego na konto spółdzielni – taki był pomysł prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej „Nadbużanka” w Woli Uhruskiej na kryzys energetyczny i problem braku pieniędzy na zakup pelletu do kotłowni. Ludzie nie zgodzili się ani na jedno, ani na drugie, więc decyzje zostały odłożone do czasu wyborów nowego zarządu.

Zebranie trwało niemal dwie godziny i było bardzo burzliwe. Prezes Stanisław Typiak zaproponował mieszkańcom, by 3000 zł, które otrzymali w ramach dodatku węglowego, wpłacać na poczet czynszu.

Powstałaby nadwyżka, dzięki której spółdzielnia mogłaby kupić pellet do kotłowni. Nie spodobało się to większości obecnych, którzy argumentowali, że normalny czynsz i tak będą musieli płacić. Pojawiły się też głosy, że taki zabieg byłby niezgodny z prawem, bo to podchodzi pod darowiznę. W rezultacie prezes zapowiedział, że jeśli mieszkańcy nie zgodzą się dobrowolnie wpłacić tej nadwyżki, to trzeba będzie podnieść czynsz z obecnych 10 do 19 zł za metr kwadratowy.

To jeszcze bardziej oburzyło ludzi, bo szybko policzono, że właściciel 64-metrowego lokalu miałby do zapłaty aż 1216 zł czynszu bez opłat za prąd i gaz. Wielu mieszkańców postanowiło też porównać ceny czynszu w innych spółdzielniach i okazuje się, że obecna stawka w wysokości 10 zł za metr kwadratowy i tak jest jedną z najwyższych w powiecie. W Spółdzielni Mieszkaniowej we Włodawie podobne opłaty wynoszą niespełna 8 zł/metr.

– To jest po prostu szantaż i próba wyłudzenia pieniędzy od członków spółdzielni – mówi jeden z mieszkańców. – Mieszkamy w Woli Uhruskiej a nie na Manhattanie. W tym roku mieliśmy dwie podwyżki: w styczniu na 8 zł za metr, w lipcu na 10 zł, a teraz chcą aż 19 zł! Przecież to jest nienormalne! Dowiedzieliśmy się, że na ogrzewanie potrzebne jest 81 ton pelletu, który kosztuje 2700 zł za tonę.

Łączny metraż wszystkich mieszkań w spółdzielni to 27700 metrów. Łatwo więc obliczyć, że przy aktualnej cenie czynszu i zakupie pelletu na koncie spółdzielni powinno jeszcze zostać ok. 60 tys. zł. Na co idzie reszta? To np. fundusz remontowy, wydatki bieżące oraz wynagrodzenie prezesa i księgowego – denerwuje się nasz rozmówca.

W obecnej sytuacji Spółdzielnia Mieszkaniowa „Nadbużanka” ma zapas pelletu, który wystarczy mniej więcej do końca roku. Co będzie potem? Wszystko wskazuje na to, że problemem będzie się musiał zająć nowy zarząd, bo na ubiegłotygodniowym spotkaniu jedyną rzeczą, jaką ustalono, była konieczność zwołania w listopadzie nadzwyczajnego walnego zebrania członków, w którego programie znajdą się wybory zarządu spółdzielni.

– Rozumiem ludzi, bo każdy, by się cieszył, gdyby dostał dodatkowo 3 tys. zł – mówi Typiak. – Ale matematyka i sytuacja na rynku energetycznym jest nieubłagana. Jeśli nie wprowadzimy podwyżek czynszu, zabraknie nam pieniędzy na zakup opału. Pomysł z wpłatą tych pieniędzy jest bardzo racjonalny, bo mamy oddzielne mierniki, więc każda złotówka wydana na ogrzewanie byłaby rozliczona i zwrócona w formie nadpłaty czynszu w przyszłości.

Całej afery nie byłoby, gdyby nie wadliwe prawo, które przyznało dodatki na zakup opału właścicielom mieszkań spółdzielczych, choć nie mają oni własnych źródeł ciepła w lokalach i korzystają z energii wytwarzanej we wspólnej kotłowni. Została ona niedawno zmodernizowana, co dodatkowo podnosi koszty jej funkcjonowania, bo jej praca wymaga dużej ilości prądu, którego ceny też wszyscy znamy. Czy nam się to podoba, czy nie, podwyżki muszą zostać wprowadzone i to będzie zadanie nowego zarządu – tłumaczy prezes. (bm)

News will be here